Po wielce poetyckim poprzednim poście (Poetkom za słowa rymowane podziękowania wielkie na ręce za pióro chwytające, składam:))), no więc po tamtych poetyckich wpisach przyszedł czas na prozę codzienną i o kuchni ona będzie, co to z poezją wspólnego w moim przypadku ma niewiele, bo rozkosze misternego gotowania są mi raczej obce :))
Kuchnię ci ja miałam w klimatach szarości, czerni i niklu z dwiema ścianami w kolorze burgundu. Nawet nie była zła, ale w dobie mojego szaleństwa na pobielenie, przestała mnie cieszyć. Wychodziłam z białego pokoju i już na progu kuchni chciało mi się krzyczeć za Jerzym Sthurem; Widzę ciemność!!!
Nękana w snach wizją czarnych blatów i czarnych dodatków, budziłam się z krzykiem, aż pewnego dnia przestałam wrzeszczeć bez sensu i.... wzięłam się do dzieła.
Ograniczona finansowo (zmiany wystroju kuchni ani ja, ani M. nie mieliśmy w najbliższych planach budżetowych), musiałam sobie radzić tak zwanym własnym sumptem:)) To i zrobiłam, com mogła :))
W amoku pobielania zapomniałam na śmierć o fotkach "przed", zamieszczam więc stare zdjęcie ciemnej kuchni, na którym jest uwieczniona symbioza obiadowa moich zwierzaków (cudownego setera Sean'a nie ma już z nami prawie rok i to jest okropnie smutne!).
Wyglądało to wieczorową porą mniej więcej tak:
A teraz jest mniej więcej tak:
Oczywiście fronty szafek razem z milionami gałek (szafki miałam zapinane na guziki?!?) na wymianę muszą poczekać, ściana tylko do następnego malowania zachowa swą krwistość, ale czerni się pozbyłam:))) Do ideału i mojej wizji ostatecznej jeszcze dużo brakuje, ale zrobiłam tę zamianę w ciągu jednego dnia, a wszystkie pozostałe dni to uzupełnianie wystroju, czyli łażenie z kąta w kąt i przymierzanie różnych gadżetów, przestawianie na półkach i tym, podobne, niezwykle wyczerpujące zajęcia, znane Wam aż nazbyt dobrze:)) Prace trwają:)))
Tyle kuchennej prozy. Za to na koniec będzie radośnie i arcyprzyjemnie, bo przyszła paczka od Ewkiki z moją wygraną szczoteczką (cudną, jak nie wiem co!) i cukiereczkami, którymi mnie Ewcia obdarzyła:)) Same śliczności i pychotki, dziękuję Ci bardzo Ewuniu, a Wy zobaczcie same....
To tyle na dzisiaj. Idę dalej walczyć z kuchnią ( a nie wolno mi się przez to oko schylać, bardzo śmieszne!) i z kończeniem, tego, co napoczęłam:)))
Dziękuję Wam za wszystko :))) Buziaki:))))
Fantastyczna przemiana, jeszcze tylko ta ściana............krwią zalana. Kuchenna przemiana była wskazana(:(:(:(:(:(:(:
OdpowiedzUsuńSzare są inne ściany,
Usuńtylko ta czeka zmiany :))))))
Nie oszczędziłaś pobielenia tej swojej kuchni;) Przyznać muszę , że wyszło jej to tylko na plus! A prezenty od Ewy śliczne! pozdrawiam Marta
OdpowiedzUsuńbardzo fajne te kuchenne zmiany, super, że tak szybko się z nimi uwinęłaś. myslę, że jak tylko ściana zmieni kolor to kuchnia będzie nie do poznania, już czekam z niecierpliwością na metamorfozę w pełni. Prezent sliczny dostałaś, na pewno uśmiech długo nie schodził w twarzy:) Sean był pięknym psem!
OdpowiedzUsuńJestem u Ciebie od wczoraj :) ot tak przypadkiem. Mam z bielą to samo, choć u mnie raczej jest jasnoo. Świetny pomysł na zawieszenie lampy, ale mi się podoba!!!
OdpowiedzUsuńBlat rozumiem wymieniłaś?? Wszystko w jeden dzień!! szok :)
Pozdrawiam i zapraszam czasem do mnie jeśli masz ochotę :))
ja również dziękuję za wizytę :) i zapraszam ponownie!! :)
Usuńniby tak niewiele a jaka ogromna zmiana całej kuchni, od razu inaczej wygląda :) Śliczne prezenty, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńa mi się podoba bordowa ściana i białe meble i dodatki
OdpowiedzUsuńszafki na guziki mnie zabiły :D
buziaki i nie schylaj oka ;)
Kasia
szafa wygląda świetnie :)) jaki kolor na ściany?? Gołębi czy coś w podobie? W ogóle coraz klimatyczniej :) pozdrawiam ciepło, zatyrana nieco
OdpowiedzUsuńTy niesforna kobieto , oka schylać nie możesz a kuchnie remontujesz , nie dbasz Ty o siebie, oj nie dbasz . No ale samopoczucie taż ważna sprawa , prawda?!
OdpowiedzUsuńA kuchnia "po "zdecydowanie bardziej do Ciebie pasuję .
Czekam na efekty końcowe .
Buziaczki ,pa!
Masz kuchnię w moim ulubionym kolorze.Moje klimaty.Podoba mi się bardzo.Prezenty świetne.Dbaj o lewe oko.Ja dbam o prawe.W czwartek mam wizytę:(((
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Piękne te krzesła!
OdpowiedzUsuńPiękny stół i krzesła :)
OdpowiedzUsuńkuchenne rewolucje... wiem coś o tym, właśnie jestem w oku cyklonu, u mnie to taki remont po całości, który wykonuje mąż, w chwilach wolnych od pracy zawodowej, a ja wariuję... Twoja kuchenka cudnie odmieniona i to w jeden dzień wow...ściany pewnie pójdą piorunem :)pozdrawiam gorąco :)
OdpowiedzUsuńMoja Droga! Przyganiał kocioł garnkowi! I kto tu szaleje, mimo konieczności oszczędzania oka:).
OdpowiedzUsuńPiękna przemiana i mnóstwo pracy - gratuluję! Bardzo mi się podoba.
Dzięki za dobre słowa i wszystkiego najlepszego Ci życzę.
Kuchnia po metamorfozie wygląda ślicznie , choć przed też była niczego sobie :) . Nie dość ,że takie same szczotki posiadamy to jeszcze weekend na "kuchennych rewolucjach" nam minął ( u mnie było malowanie ) . Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńNiesamowita zmiana, ta sama kuchnia a zmiany takie, że wyglądają na zupełnie inne. Gratuluję wygranej :)
OdpowiedzUsuńZmiana na lepsze muszę przyznać , a dodatki śliczne :), zdradź mi proszę czy ptaszek i gąska drewiana na pierwszym zdjęciu to przez Ciebie zrobiona , czy zakupiona ? wygrane słodkości super szczotka króluje ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i uważaj na oko
Ag
Bardzo udana metamorfoza:)w końcu tytuł bloga zobowiązuje:))Wypatrzyłam u Ciebie piękną gąskę,ptaszka i serducho drewniane - takie drobiazgi są urocze. Pozdrawiam i proszę oszczędzaj się kobieto!!!
OdpowiedzUsuńSwietna zmiana, jak najbardziej teraz mi sie podoba. le teraz prosze polozyc sie na sofe nie nadwyrezac oka!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
W jeden dzień!!! A ja patrzę na moją paskudną kuchnię już parę tygodni odkąd się wykluł pomysł jej przerobienia i to by było na tyle. Chyba jestem jakąś marnotrawczynią(?) czasu.... Zdrówka oczku życzę, wiem jakie to ważne. Sama jestem uszczęśliwiona przeżyciem wczorajszej gastroskopii i dobrych jej wyników. A już myślałam, że wyhodowałam sobie wrzody wielkości co najmniej wulkanu Etna:)
OdpowiedzUsuńskąd ja to znam.Jak przychodzi wiosna, amoku dostaje na zmiany. A jak zwykle budżet napiety i czasu brak. Więc nie wiem co uda mi sie w mojej kuchni zdziałać. Mam jazdę na pastelowe dodatki.
OdpowiedzUsuńTwoja kuchnia po metamorfozie istotnie rozświetlona. I nawet z tym burgundem na scianach fajnie wygląda. Bez chromowanych elementów i czerni bardzo zyskała. Więc biel dalej!
pozdrowienia! może i ja jakoś sie wyrobię ze zmianami.
Bardzo mi się podoba, tak jak i Twoj blog:)Zostaje na dłużej:)
OdpowiedzUsuńBardzo udana zmiana. Kolor ścian mi się podoba taki jaki jest...
OdpowiedzUsuńŚciskam
Kasia
Korzystna bardzo zmiana! A piesio jaki piękny! Cudny!
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę!
¡Me encantan tus trabajos!
OdpowiedzUsuńMuchas gracias por tu felicitación.
Besos desde España
łaałł teraz jest zdecydowanie lepiej.Też się przymierzam do pobielenia swojej kuchni, a tymczasem popodziwiam sobie Twoją :)
OdpowiedzUsuńPracusiu Kochany dbaj o siebie! jeszcze zdążysz z bieleniem całej reszty świata i okolic ;)
Buziaki :*
no niezle zaszalałaś biorąc pod uwage czas w jakim to zrobiłaś i ograniczenia finansowe;-)))bardzo podoba mi sie ten stolik i krzesła do kompletu -super!!!!!!!i to pierwsze zdjecie jest super-szara gąska , serducho ;-))))piekne;-) POZDRAWIAM SERDECZNIE.
OdpowiedzUsuńhihihi...na guziki..faktycznie...ja też czekam na zmianę szafek...i jeszcze kilka lat poczekam?::)))..śliczny stół i krzesła:)) a psinka miałaś ślicznego:)))
OdpowiedzUsuńBardzo fajna zmiana! A z tymi gadżetami masz rację: nałazisz się, naprzestawiasz, a wszyscy w koło uważają, że w zasadzie to prawie nic nie zrobiłaś.
OdpowiedzUsuńNie zdążyłam skomentować poprzedniego wpisu; napiszę tylko, że Twój limeryk bardzo mi się spodobał.
Ninka.
Moja droga. W kuchni to się dopiero poezja rozwija. Smaków, aromatów...a w Twojej to i dla ciała i dla duszy co się pięknem wzruszy ;)
OdpowiedzUsuńDużo lepiej bez czerni :D Z kuchni "barowej" zrobiłaś "rodzinną" i przytulną :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę naprawdę szybkiego powrotu do wszelkich sprawności fizycznych (mnie też strzyka tu i tam ostatnio ... przez remonty :P)
Mniam... Pyszne dla oka rzeczy tworzysz!!! Przypadkiem tu trafiłam i zostaję:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOj udała Ci się ta zmiana!!! Wygląda dużo lepiej. Jestem pod wrażeniem, tego co robisz. Mimo kłopotów zdrowotnych, ciągle coś majstrujesz, niesamowita z Ciebie kobieta. Zainspirowałaś mnie do zmiany kuchni, bo u mnie są (po poprzednich właścicielach) czerwone kafelki, które może byłyby ładne, gdyby nie połączono ich ze stylowymi meblami-istny koszmar, niestety znoszę to już pięć lat, bo inne pomieszczenia wymagały natychmiastowych zmian. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDobra zmiana a te białe krzesła teraz wyglądają bardzo efektownie i porządnie a ściany są też niczego sobie mi się podobają, bo są odważne i ciekawe, ale rozumiem, że masz teraz inne preferencje. Ogólnie super zmiany a psiurka współczuję, ale najgorzej będzie zwierzętom, które nas przeżyją jak mówi chińskie przysłowie.
Usuńco Ty kobieto wyczyniasz,a o zdrówko zadbac nie łaska?!!!
OdpowiedzUsuńMnóstwo pracy w rekordowym tempie,naleza Ci sie wielkie brawa :):)
kuchnia wygląda duzo lepiej i chyba bardziej teraz Twoja ,niż wcześniej.Czekam na efekt koncowy a znajac Ciebie pewnie stanie sie to niebawem :):)
Biały, mój ulubiony kolor! Też mam białą kuchnie :)
OdpowiedzUsuńGratuluję, będę tu zaglądać, podoba mi się :)
pozdrawiam
Alina
Metamorfoza kuchenna super. Pogratulować autorce!!!Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńnajwiększą zmianą jest stół, to on "robi" wnętrze. Wyszło super. Kolor ściany mnie akurat nie przeszkadza. Mam sypialnię w klimacie Prowansji właśnie w takim kolorze, może kiedyś pokażę na blogu:) Doskonale do tego pasują drobne kwiatki na białym tle np: zasłony czy zazdrostki i może jakiś bieżnik??
OdpowiedzUsuńrewelacja, piękne szafki no i psinka!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie druga wersja fajniejsza, prezenciki super , pozdrawiam
OdpowiedzUsuń