wtorek, 31 stycznia 2012

Ze starych zasobów.

Witam Wszystkich Zewsząd


Tak się złożyło, że dziecię moje młodsze, udając się w hiszpańską podróż, "zakosiło" mi aparat fotograficzny. Trochę czasu minie, nim go odzyskam, więc muszę sięgnąć do starych zasobów zdjęciowych. Znalazłam dwie fotki z cyklu "przed i po". Pierwsza pochodzi z aukcji allegro, za to drugą zrobiłam samodzielnie. No to pokazuję :))

 


Gazetnik strasznie mi się spodobał ale....








...nie byłabym sobą, gdybym go nie pobieliła :))


Informuję też uprzejmie, że wciąż się trudzę malowaniem krzeseł, uhh. Wietrzenie pomieszczenia, w którym maluję przy tym mrozie, to też niezłe wyzwanie.


Fajne drewno, po co to malować?

Sugar zastanawiał się nawet, czy wszystko ze mną ok . Koci filozof, kurczę! :)))


Pozdrawiam bardzo ciepło, bo to ostatnio przydatne, zapowiadając niespodziankę na pierwsze dni lutego.

niedziela, 29 stycznia 2012

Serdeczne nawiedzenie

Witam Wszystkich Zewsząd.





Do święta serduszkowego jeszcze daleko, ale mnie dziś nawiedziło na "serdeczne" przywieszki. Są uniwersalne i mało sercowe, ale za to mogą sobie wisieć cały rok, a Walentemu nic do tego :))


Dziękuję (też serdecznie) za wszystkie komentarze do poprzednich postów. Sprawiły mi ogromną przyjemność.





                          A na koniec zeszłoroczne, ale moje ulubione i z sentymentem wielkim traktowane.



Pozdrawiam ciepło.

piątek, 27 stycznia 2012

Mniej znaczy więcej

Tę szkatułkę mogłam ozdobić kilkoma technikami, ale motyw tak mi się podobał w stanie "surowym", że dałam spokój. Myślę, że wyszło jej to na dobre :). Pozdrawiam.

Podumanka o złych wieściach

Przychodzą, kiedy chcą, pukają do drzwi, zalegają w skrzynce na listy, czasem sączą się przez telefon. Paskudne i niechciane psują humor, dezorganizują dzień, albo i bezlik dni. Nikt ich nie lubi, nikt nie chce, zawsze były persona non grata.... Co robię, kiedy mnie znajdują? Ano pewnie tak jak większość odnalezionych, biorę je na klatę, czyli przypominam sobie słowa zapoznanego pisarza Gustawa Morcinka, że: "Jeszcze nigdy nie było, żeby jakoś nie było" i idę dalej z nadzieją, że przez jakiś czas zgubią do mnie drogę. I tyle...
Pozdrawiam Wszystkich Zewsząd.


Zamiast wyczekiwanego śniegu mam bielutki niciak. I tak też jest dobrze :)



czwartek, 26 stycznia 2012

Z Malowanego Kufra

Znalazłam zdjęcia kilku rzeczy, które robiłam w wyniku odwiedzin w  "W malowanym kufrze". To początki pobieranych nauk, ale teraz znajomość różnych technik bardzo mi umila czas :)

Lusterko, które już pokazywałam. Lubię bawić się pastami strukturalnymi, a tak robiłam listki i podmalunki.


Podobała mi się kolorystyka papieru połączona z szarym tłem.

Niedobre zdjęcie, bo złocenia mało widoczne, ale nie było przewidziane do bloga, a ikony poszły w świat.

Komplet podarowany na gwiazdkę. Podkładki mogę robić "na okrągło".


Wracam do swoich krzeseł, opornie to idzie, zwłaszcza, że tak wcześnie robi się ciemno.
A śniegu ani śladu....
Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa w komentarzach.

środa, 25 stycznia 2012

Pozmieniałam

Witam Wszystkich Zewsząd.

W oczekiwaniu na wysychanie pomalowanych krzeseł, zmieniłam wystrój bloga, ale nie wiem, czy mi się do końca podoba, może to jeszcze nie to? (W tym miejscu pewien zaprzyjaźniony informatyk zgrzyta zębami:)) ). Ehh, a śniegu wciąż nie ma...
Pozdrawiam.

Co to w ogóle (i w szczególności) jest?!

A właściwie czego nie ma. No śniegu nie ma i jest buro. Dziewczyny na południu uspakajają pewnie oczy bielą, a ja co? To znowu zapalę dziś wieczorem świece i pozaklinam pogodę, a póki co, lecę bielić...
Pozdrawiam Wszystkich Zewsząd dziękując za miłe wizyty i komentarze.






Świeca oryginalna, ale lusterko w tle to hand made (ćwiczone w Kufrze)









                


Lampioniki z reliefami zrobiłam ze starych szklaneczek

Czasem wolę, żeby świeca była całkiem biała. 

Sugar uważa, że świece są do kitu i najlepiej się śpi pod lampą, taki to już kot:)) 
Pozdrawiam.






poniedziałek, 23 stycznia 2012

Podumanka o kiczu.

Witam Wszystkich Zewsząd


Zgodnie z tym, co sobie zaplanowałam, odwiedziłam dziś miejsce, które odwiedzać bardzo lubię od ponad roku. "W malowanym kufrze" nauczyłam się przeróżnych technik decu i poznałam przemiłe dziewczyny, które potrafią człowiekowi wszystko "roztłumaczyć", a do tego inspirują i wspierają.
Załapałam się  na warsztaty pod nazwą "easy painting" i przyniosłam do domu efekt swojej pilnej pracy.
Jest to cudowny landszafcik wykonany na ceramicznym talerzu metodą domalowanek do tego, co ktoś już wcześniej stworzył. Technika dość prosta, ale za to bardzo wciągająca.
Kicz z tego wyszedł niebotyczny, ale frajda, jaką miałam przy tworzeniu tego "dziełka" no bezcenne!!! Mogłabym tak siedzieć z pędzelkiem i paćkać bez końca, bo to fantastyczna zabawa!
Skoro, jak powiadał Hermann Broch, prawdziwa sztuka jest olśnieniem, a kicz wynikiem egzaltacji, to egzaltowałam się dzisiaj nad wyraz. To było świetne popołudnie i pozdrawiam dziewczyny z Kufra.
A co do kiczu, to skoro opery Mozarta też sobie zyskały takie miano, mogę spać spokojnie :))






Sugar był mocno zdumiony :))
Pozdrawiam.

Ogarniam się.

Witam Wszystkich Zewsząd.
Minął pierwszy tydzień blogowania i czas najwyższy podziękować Wam za wszystkie wizyty i ciepłe komentarze. Dziękuję bardzo, bo jest szansa, że ten blog będzie trwał :))  A tymczasem....
Plan mam taki:
1. Odwiązać się od komputera.
2. Uzupełnić braki techniczne (papier ścierny wyszdł był i robota leży).
3. Odwiedzić zaprzyjaźnione miejsca, bo jeszcze w nich o mnie zapomną :))
4. Dokończyć to, co zaczęłam.
5. Cierpliwie poczekać na mróz i śnieg.

A motywy z zegarem mają mi o tym przypominać!


Pozdrawiam.

niedziela, 22 stycznia 2012

Niedziela według Sugara



Są świeże ryby? Nie ma? To obudźcie mnie w poniedziałek. 



Podumanka o koleżankach.

Witam Wszystkich Zewsząd



Chciałam sobie zrobić chwilkę przerwy w blogowaniu i nieco popracować (krzesła niecierpliwie czekają na pobielenie), ale gdzie tam! Co i rusz klikam na bloga, a tam ciągle nowi goście, nowe komentarze, nowe znajomości.
Więc się znowu zadumałam i doszłam do wniosku, że ten blog to był pomysł niezwykle akuratny. Bo ileż można domowników i przyjaciół zamęczać niuansami swojej radosnej twórczości, nie narażając się przy tym na znudzone miny i gesty przypominające odganianie się od muchy nazbyt natrętnej. A koleżanki blogowianki wiedzą, co mi w duszy gra, bo wszystkie przecież "umuzykalnione" są. I to jest fajne i tak być powinno.
Pozdrawiam Was Wszystkie i cieszę się, że jesteście. Pracujmy, pokazujmy, dzielmy się i rozmawiajmy ile się da i róbmy tak, póki nam hakerzy z grupy Anonymous stronek nie zamkną :)))

Dziś kilka roślinek "nieożywionych", bo w trosce o kota "ożywionych" w domu nie posiadam (za to w ogrodzie na mojej działce tylko te drugie!).

Bratki z Ikei cieszą mnie cały rok i nie więdną.


Różę zrobiła zaprzyjaźniona Pani z kwiaciarenki vis a vis











Szwedzką fejkę też wystarczy tylko odkurzyć

Za to wrzosy tylko udają, że nie żyją, a przetrwały, bo dla kota nie stanowiły żadnej atrakcji.
Ale najbardziej mnie rozczula bukszpan, który w dzień świeci plastikiem, ale za to w nocy błyszczy lampkami solarnymi, które producent przemyślnie ukrył wśród liści (czego to ludzie nie wymyślą!). I tak go kocham, bo to dar od przyjaciólki.

  

      A na koniec jeszcze jedna fejka z Ikei, mechata i fatalna do odkurzania, ale też ją lubię bardzo.


Pozdrawiam :))

piątek, 20 stycznia 2012

Tik-tak, czyli czas ucieka

Lubię zegary. Cykają, biją, dzwonią... Ale dopiero niedawno zaczęłam je oswajać.

To mój ulubiony, bo pierwszy samodzielnie zrobiony.


Ten kupiłam za grosze w Jysku i oczywiście pobieliłam.

Ten przecierałam na zamówienie

A ten czeka na restaurację, pięknie bije.
Pokazuję te pierwsze, chociaż wszystkie, które są obecne w moim domu, przypominają mi, że czas popracować :))

Łakomstwo po północy

Przeglądałam zdjęcia świąteczne i trafiłam na ciasteczka. Tak mi się ich zachciało, że już prawie ruszyłam do kuchni.
Tylko wrodzona przyzwoitość i dobre wychowanie (Mamo, Tato dziękuję!) powstrzymały mnie od nocnego łasuchowania. Więc póki co obrazek, a rano się zobaczy.....

 Miłych snów Wszystkim.

czwartek, 19 stycznia 2012

Podumanka o grzeczności kontrolowanej

Witam Wszystkich Zewsząd

  Ciepła klatka schodowa, a do tego przestronna i zadbana, przyciąga miłośników poprawiania sobie nastroju za pomocą zawartości wszelkiego rodzaju butelek i buteleczek. Dobrze jest pogwarzyć w towarzystwie (często przypadkowym) o trudach życia i kiepskim losie i dobrze pokrzepić się nieco, czyli, no nie bójmy się tego słowa, zapić melancholię.

  Szkopuł w tym, że te pogwarki niosą się echem po klatce i nie wiedzieć czemu, irytują lokatorów, a mnie w szczególności. Ubieram się tedy, w co tam mam pod ręką i zstępuję cichcem po schodach, żeby delikwentów z zaskoczenia zdybać. Zazwyczaj się to udaje, bo te buteleczki czujność najwyraźniej stępiają.
  Nim pierwszy szok minie, kłaniam się grzecznie i zapytuję uprzejmie -" Czy państwo mogliby zmienić lokal, bo już późno trochę?". Chwila ciszy, która po tych słowach zapada, zawsze podnosi mi adrenalinę, ale już za moment słyszę przepojony nutą zawstydzenia bełkocik - "Już się robi, szefowo, przepraszamy, wychodzimy, dobranoc." I po chwili "moja" klatka schodowa jest znowu miła i zadbana, a ja wracam w swoich kapciach do mieszkania, w poczuciu dobrze spełnionej misji, spokojna o sen sąsiadów, a i o wypoczynek późnych gości (też bliźnich skądinąd).

  Dumam sobie jednak, co by się wydarzyło, gdybym wypadła na tych ludzi z wrzaskiem i epitetami typu :"Wyp..... z mojej klatki, chamie, pijaku, lumpie jeden!"? No cóż, myślę, że straż miejska lub policja wezwana do awantury, musiałaby zaniechać konsumpcji pączków i popijania ich kawą z termosu w zaułku jakiejś spokojnej dzielnicy...

 Stosowanie "grzeczności kontrolowanej" daje czasem oszałamiające rezultaty.

Współpracownik :))), ale na "interwencje" ze mną nie chadza.
Pozdrawiam z uśmiechem.

środa, 18 stycznia 2012

Szkatułki, kuferki, pudełka.

Witam Wszystkich Zewsząd


Ze szkatułkami i wszelkiego innego rodzaju pudełeczkami to jest tak, że te, które chciałabym robić, kompletnie nie pasują do mojego pobielonego wnętrza. A robić je lubię, więc rozdaję rodzinie i przyjaciołom, tusząc w cichości ducha, ze ich taki podarunek ucieszy....
Oto kilka popełnionych przeze mnie puzderek, które powędrowały w nowe, przychylne mojej radosnej twórczości, miejsca. Niech im tam będzie wygodnie.


Pierwsza świąteczna szkatułka z bombką do kompletu powędrowała do mojego ukochanego Krakowa

Czerwień z bielą podobała się mężowi

Szkatułka z nutą

Krasnal dla Aleksa



Skrzynia dla fachowca od mody


szkatułki shabby

szkatułka z bluszczem (przecierka)

szkatułka z gołębiem

szkatułka z różą od Wyspiańskiego (z cieniowniem)


Pozdrawiam Wszystkich