Coś mi się ta hiszpańska pasterka przedłużyła jakoś......
To może spuśćmy na nią zasłonę, a ja o całkiem innej tu wspomnę, bo po prawdzie z wigilijnym wędrowaniem do stajenki nic wspólnego nie ma, ale za to z tym, dokąd moje myśli wędrują, sporo :)))
- Coś ty mi tu przywiozła z tego Madrytu????? - Jasiek rozsiadł się w pozycji mało kociej i udawał, że mu tak wygodnie, a na prezent patrzył ponuro i z niedowierzaniem.
- Wiedziałam, wiedziałam, ze będziesz marudził - westchnęłam .
- No bo co to właściwie jest?! - Jasiek szykował się do dłuższego przemówienia, w którym motyw wiodący dotyczył bezrozumnych istot człowieczych, które nie dość, że porzucają swoje ukochane zwierzę na długi czas, to jeszcze jak już łaskawie wracają, przywożą prezent, nie bójmy się słów, no całkiem z ...czapy.
- Tak, tak, wiem - weszłam kotu w słowo, żeby się z pretensjami rozwinąć nie zdążył - daj mi się wytłumaczyć...
- Ale jakie tłumaczyć? - prawie wrzasnął kocio - z czego tłumaczyć? To już w całym Madrycie ani jednej porządnej myszy nie było?!
- No, kurczę, Jaśku, chodzi o to, że nie było, nie było ani jednej, oni tam wcale myszy nie mają, ani kawałka..- próbowałam dotrzeć do rozfukanego kota, ale daremnie.
- To trzeba było gdzieś dalej szukać, popytać, postarać się, a nie wyjeżdżać mi tu z tym, no... z tym czymś... - Jasiek spojrzał na podarunek z obrzydzeniem i dalej perorował. - Czy ja wyglądam na małą dziewczynkę?! Widzisz u mnie jakieś kucyki, kokardki, spódniczkę? Czy ja dziecko płci żeńskiej jestem????
- Ależ skąd, nawet mi to do głowy nie przyszło, Jasieńku - zaprotestowałam słabo, bo żadnego z wymienionych przez kota atrybutów, dostrzec w nim nie zdołałam, a szkoda, bo już jawiła się jakaś nadzieja na sensowne usprawiedliwienie mojego, tak nagannego czynu. Nic z tego. Trzeba się dalej tłumaczyć. - Przysięgam ci, że wszędzie szukałam i nie znalazłam....to co miałam robić? Nic nie przywozić? Dopiero byś się obraził...
- Jasne, nie było - kot płynnie przeszedł w ton ironiczny i zjadliwy - nie było, to złapałaś pierwsze z brzegu i myślałaś, że z głowy....
- O! To nie jest prawda! - Uniosłam się honorem - to bardzo przemyślany prezent jest...
- No nie mogę! Jak mogłaś myśleć, że zachwyci mnie ten cały.....ten, uhhh... no ten miś!!!!
- Dobra, - skapitulowałam - wyraźnie nie zachwycił, ale nie mów, że nieprzemyślany jest, bo to pamiątka z Madrytu miała być, a stolica Hiszpanii ma w herbie niedźwiadka, ignorancie jeden!- Epitet na koniec dodałam celowo , ale z mizerną satysfakcją.
- No teraz to już ściemniasz - kot nie spuścił z tonu, ale zerknął uważniej na pluszową maskotkę - żadne poważne miasto nie weźmie sobie do herbu jakiegoś miśka.
- A właśnie że weźmie i to takiego pod drzewem poziomkowym.
- A ha, ha - Jasiek turlał się po kanapie - drzewo poziomkowe, nie wytrzymam.... i może jeszcze gruszki na wierzbie, a pod spodem krokodyl i dwa szopy pracze, a ha ha, ale pojechałaś....no nie ...
Tego to ja nie wytrzymałam. Złapałam futrzaka pod pachę i posadziłam przed monitorem. - Popatrz sobie, kocie jeden! Będziesz mi się tu ze światowej kobiety nabijać... O! Proszę.
- To jest rzeźba, na której jak byk jest niedźwiedź, a każdy Hiszpan wie, że to drzewo jest poziomkowe i już.
- Yyyyy? Sama robiłaś to zdjęcie? Może to pomyłka? - Jasiek próbował podważyć mój dowód rzeczowy, ale widziałam, ze wąsy mu powoli opadały i złośliwy uśmieszek zniknął z pyszczka.
- Teraz mi wierzysz? - triumfowałam - kupiłam ci misia, bo bardzo madrycki jest, a myszy nie było i kropka.
Jasiek zlazł z moich kolan i poszedł obwąchać nieszczęsną zabawkę, po czym mrucząc pod nosem coś o wyższości myszy nad niedźwiedziami, pacnął ją łapką, a stwierdziwszy, ze miękka jest i da się turlać, pognał z nią do swojego pokoju, rzucając mi ponad ogonem mocno niewyraźne: "no to dzięki".... Cały Jasiek.
Do hiszpańskich wspominek będę powracać jeszcze nie jeden raz....ale tymczasem rzeczywistość upomina się o swoje, a pamięć posłuszna i tak obrazy z przeszłości przechowa cudne wspomnienia budząc, o choćby taki obrazek, jak ten....
Pałac królewski o zmierzchu. |
Poza tym jestem winna moc podziękowań wszystkim, którzy pod moją nieobecność dobrze mi życzyli, znajdując zajęcie dla listonosza a mnie radość wielką przynosząc.
Uśmiecham się więc w podziękowaniach między innymi do Mamonka, Cheni, Palmette i Leniuszkowa.....Kochane jesteście :)))))))))) A za wszystkie życzenia blogowe także podziękowania ślę.
Peninio Kochana. Wygrane bałwanki dotarły i są cudne:). Smak i zapach pierniczków od Ewkiki wciąż daje o sobie znać. Och Ewciu!!!!!
No i tak dni zimowe mijają szybko i niezauważalnie, a po drodze jakieś uroczystości...o na ten przykład Dzień Babci :)) Kurczę, jakie to fajne święto, jak się je obchodzi z pozycji beneficjanta, he,he...
Albo wizyty przyjaciół wytęsknionych.... albo..... no same wiecie, nie ma tak, ze się nic nie dzieje...a to dopiero pierwszy miesiąc nowego roku...
Tak to szczęśliwa, że po dwóch latach "Mojego pobielenia" nie pozostawiłam żadnego miesiąca bez posta (o mały włos), pozdrawiam Was Wszystkich Zewsząd i lecę coś pobielić, bo bez tego żyć się nie da:)))
Śni mi się po nocach pewna madrycka cukierenka, w której każde krzesło było cudnie pobielone i nie znalazłam dwóch takich samych.... bardzo inspirujące wnętrze.
Buziaki i do miłego:)))
czytam "pasterka" - no jak nic tylko wigilia się przypomniała, na szczęście zdjęcie się nie zgadzało.
OdpowiedzUsuńsuper podróż.
Babcia- najważniejsza jest na świecie. i basta!
wszystkiego dobrego:)))
...ugłaskałaś Jaśka tym niedźwiadkiem, co by było gdybyś przytargała mu Tę Prosiaczkę ??????? Super, że wróciłaś, Pastereczka śliczna, kawiarenka .....no..........kurczę, zazdroszczę....buziolki :-)**
OdpowiedzUsuńoooo, wróciłaś z tułaczki !!! witaj. Jasiek ma focha bo długo Cie nie było.
OdpowiedzUsuńJasiek faktycznie nie po kociemu :) Kawiarenka piękna, zazdroszczę podróży!
OdpowiedzUsuńPastereczka jak się patrzy....Babcia to najpiękniejsze słowo świata...Kawiarenka w naszym stylu....Pozdrawiam ciepło...Pa...
OdpowiedzUsuńJasiek bardzo tesknił,i teraz ma małego focha;)) Fajna wyprawa,zazdroszcze:))
OdpowiedzUsuńMadryt? Cudownie! :)
OdpowiedzUsuńWitaj z powrotem:)
OdpowiedzUsuńJakie tam zasłony :)))) mów zaraz.............. gdzie Ty byłaś jak Cie nie było ????? A teraz na serio...fajnie, że jesteś:) Pozdrawia jeszcze nie babcia:)
OdpowiedzUsuńno pani kochana, toż u Ciebie gender pełną gębą..ja Jaśka rozumiem, jak go chciałaś jako kocią dziewczynkę potraktować...a pastereczka cudna <3
OdpowiedzUsuńZnalazłam się tu przypadkiem, ale już mnie oczarowałaś cudnym dialogiem z Jaśkiem. Będę zaglądać! Pasterka piękna, a Hiszpanii zazdroszczę.;) Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńWitaj w domu:)) Dobrze, że już wróciłaś, bo nie tylko wnusio czekał na Babcię:)) Piękne te Twoje wspomnienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
No jak tak długo pańci nie było to się dziwisz,że kocicho fochem jedzie:))))
OdpowiedzUsuńo tak zabalowałaś na całego tyle Cię tu nie było!
OdpowiedzUsuńpopraw się popraw:)
pozdrawiam
i całuję te malutkie rączki :))
Gratuluję babcinko i dobrze, że już wróciłaś. Czas się wziąc do roboty a nie po świecie szalec.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Ale fajnie, że już jesteś... nie tylko kot się cieszy :)))
OdpowiedzUsuńOj stęskniłam się ! za Waszymi rozmowami szczególnie ;))) choć z tej wynika że wiadomości o Hiszpanii mam tyle co Jasiek - muszę to naprawić. Ale za myszą mi nie tęskno;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Tak dawno byłam w Hiszpani ,ze juz nie pamiętam kiedy a pasterka w tej białaj ramce slicznie wyglada.
OdpowiedzUsuńWitaj noworocznie zdrowia i wszystkiego dobre ci życząc - oj stęskniłam się za tobą długa cie nie było - dialog jak zwykle z twym kociakiem niesamowity uśmiałam się do łez a pozę pzryjął naprawdę niesamowitą - widzisz on taki zmartwiony mogłaś lepiej do włoch jechać albo do anglii to szczura jakiegoś byś mu przywiozła - hihihi
OdpowiedzUsuńpastereczka jest śliczna w pięknej ramce buziaki ślę Marii
ach zapomniałam chyba się nie mylę że zostałąś babcią - gratuluję kochana i witaj w klubie babcia Marii
UsuńJuż chciałam pisać, że jasiek to maruda, że dobrze, że się w końcu odezwałaś, że rzeźba piękna, ale wszystkie te myśli umknęły gdy zobaczyłam tego małego człowieka :) GRATULUJĘ :)))
OdpowiedzUsuńM y sz
OdpowiedzUsuńM i ś
Można się nawet pomylić. I uszy mają podobne... a Jasiek marudzi:)
Dobrze, że już jesteś; brakowało mi Waszych dialogów :)
Witamy w kraju:)))) Prawie nic nie straciłaś,bo nawet zima ze śniegiem na Ciebie poczekała:) No i na Dzień Babci zdążyłaś!
OdpowiedzUsuńWspaniałe masz wspomnienia,czekam na więcej.Usciski dla Was*
Witaj Kochana:) Ale Ci tego maleństwa zazdroszczę. Pastereczka śliczna, wspomnienia niezapomniane!
OdpowiedzUsuńWitaj Kochana, Madryt jeszcze przede mną :) To gdzie się teraz Jasiek podzieje?
OdpowiedzUsuńOj brakowało mi tych kocich pogaduszek. Cukiernia zachwycając. Cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPodróż na pewno ciekawa...cukierenka- cudo...Twoje dialogi z kotem świetne, pozdrawiam,Jolka
OdpowiedzUsuńEh, niektórym to dobrze... A ten niedźwiedź wcale nie jak niedźwiedź :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
ooo!! wróciłaś nareszcie!!
OdpowiedzUsuńJuż się przymierzałam żeby do Guardii zadzwonić o Snow pytać, poprosić żeby Cię poszukali ;-)))
Jak TY mogłaś Jaśka na tak długo zostawić -wyrodna Pancia ;-))) nawet Venusisko głowę podniosła, w monitor z dezaprobatą spojrzała ;-)))
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku oby był pobielany szczęściem ;-)))
Buziaki i głaski - kto co woli ;-)))
Jasiek jakby lekko rozgoryczony... hihi
OdpowiedzUsuńJak miło znów móc tu u Ciebie zagościć i nasycić się kolejną urokliwą opowieścią. :) Haft śliczny. Uścisków moc przesyłam. :)
OdpowiedzUsuńAle masz fajnie, że jesteś babcią, ja nie mogę się jakoś doczekać;-) Pewnie przeżyłaś szok pogodowy jak wróciłaś do kraju.
OdpowiedzUsuńBuziaki i miziaki:)))
A ja wiem, czemu nie koci :) A ja wiem :) Ale milczeć będę jak zaklęta w kamień :) Dobrze,że już jesteś, bo odwiedzałam Twój blog a tu cicho...głucho...a narzucać się nie chciałam :) Buziaki serdeczne!!
OdpowiedzUsuńPastereczka śliczna, a tych madryckich widoków zazdraszczam strasznie ! Pozdrowienia dla Ciebie, a Jaśka ucałuj w wąsiki :)
OdpowiedzUsuńNo popatrz Kochana.Już tyle razy sobie obiecywałam zaglądać do Ciebie z rana, anie wieczorem.Śmiać co prawda lubię się o każdej porze,ale tak z rana na dzień dobry, na dobry cały dzień to zawsze fajniej niż do poduszki:))))
OdpowiedzUsuńA Jasiek mnie zawsze ubawi po pachy:))))
Ta cukierenka rzeczywiście klimatyczna z tymi krzesełkami .Super.
Moc uścisków i gorących pozdrowień.
WALENTYNKA DLA CIEBIE-klik
OdpowiedzUsuńsuper !
OdpowiedzUsuńCiekawie opisane. Czekam na jeszcze więcej.
OdpowiedzUsuń