Mam grypę, ale nie cierpię leżeć, więc okutana szalikami siadam do klawiatury, żeby Wam jeszcze trochę o mojej dziwnej podróży opowiedzieć...
- Jedziemy na Gibraltar - decyduje moje męskie dziecko.
- Gdzie?!! - usiłuję przekrzyczeć hałas suszarki do włosów, którą od dłuższej chwili próbuję podsuszyć tenisówki. Przecież leje!
- Wszędzie leje, a w Polsce spadł śnieg - oznajmia radośnie mój syn sadysta, a ja wzdycham do ciepłego obuwia pozostawionego w Krakowie. Przynajmniej do Łodzi wrócę po bożemu. O matko! Przez zaspy, czy jak?
Rezerwację zwiedzania Alhambry mamy dopiero za dwa dni, więc niech będzie ten Gibraltar, zgadzam się przeczuwając, że nic nie zobaczę przez te chmury i deszcz...
Jedziemy przez całe Costa del Sol (niektórzy szczęśliwcy mieli okazję przekonać się, że rzeczywiście jest to wybrzeże światła, nam nie było dane:))). Jestem pełna najgorszych przeczuć.....
A jednak zobaczyłam. Skała pokazała się nam w całej okazałości i nawet kolejka na szczyt działała, mimo paskudnego wiatru. Na parkingu ciasno, bo na małej powierzchni brytyjskiego terytorium, mieszkańców różnych nacji zdecydowanie za dużo. Wyobrażam sobie, co się tam dzieje w sezonie...
Wsiadamy do kolejki, sprawdzić, czy sławetne małpy strzegą angielskiego panowania na tym skrawku Półwyspu Iberyjskiego... Po drodze oglądamy śmieszny pas lotniska, przecięty autostradą (przy starcie samolotu wystarczy zamknąć szlaban, he, he).
No były!!!! Pierwsza wyjadała cukierka, podanego przez niesfornych turystów (mimo zakazu zagrożonego wysoką karą) i na nas nie zwracała uwagi. Pozostałe łaziły gdzie popadnie, patrząc na ludzi trzaskających zdjęcia, jak na...jakieś małpy w zoo. Hmm ciekawe doświadczenie :))
Wiało okropnie, ale dzięki temu, chmury deszczowe przestały nas straszyć i nawet kilka zdjęć dało radę pstryknąć, a panorama ze szczytu skały przepiękna.
Łakomi kolejnych doświadczeń, ruszyliśmy na piękną plażę w Tarifie.
I tu jak bumerang powrócił motyw moich tenisówek, bo zdjęłam je natychmiast, gdy tylko zobaczyłam....
Atlantyk!!!!
Matko! Jak tam było pięknie!!! Zamoczone spodnie natychmiast pokryły się warstwą soli, zostawiając białe zacieki, ale było mi wszystko jedno, bo w łaskawie pojawiającym się słońcu, mogłam tam siedzieć na piasku w nieskończoność.... i marzyć, że kiedyś zrobię coś takiego...
.... albo takiego...
Moje nawiedzone dzieci poszły się nawet dowiedzieć, jakie są szanse, żeby pomylona matka pojeździła konno po plaży ( nie powiem, umiem, 10 lat jeździłam :)) ), ale było drogo i słońce już zachodziło. "Innym razem", powtarzałam jak mantrę i z żalem opuszczałam to niebywałe miejsce...
W drodze powrotnej pokazały się nam jeszcze światła Afryki, zasłoniętej chmurami za dnia. Wracaliśmy do Granady późną nocą, a ja trzymając nogi w rękawach swetra ( zasolone spodnie tkwiły smętnie w bagażniku), nie mogłam się pogodzić z myślą, że tak krótko tam byłam, wiedząc jednocześnie, że niedosyt pobytu nad oceanem będzie mnie długo prześladował. I już miałam zapaść w głęboką depresję, gdy nagle przypomniał mi się główny cel mojej podróży do Hiszpanii.
I wszystko stało się znowu piękne i jasne, a cel wyprawy..... no właśnie!!!! Przedstawiam Wam moją córkę, Alicję:))
To już wszystko wiecie:)) Pozdrawiam Was ciepło i wracam do łóżka.
o koniecznie! łóżko teraz wskazane {to przez bose stopy w Atlantyku} i dużo pij i okład z kota sobie zrób ;)
OdpowiedzUsuńwspomnienia cudne, zobaczyłaś koniec świata! ;)
i te małpy! też tak bym chciała :/
zdróweczka życzę Snow!
kuruj sie moja droga :)
OdpowiedzUsuńa Gibraltar piekny tylko te małpiszony niebezpieczne , mojemu koledze ukradły plecka z całym bochenkiem chleba , a chciał je poczęstowac :)
pozdrawiam
Ag
Szalona! Szalona! Szalona Snow! W listopadzie na bosaka:)
OdpowiedzUsuńJak ja bym chciała tam z Tobą posiedzieć na bosaka. Teraz już wiem, że grypę z tych harców przywiozłaś Kochana.W następną Twoją podróż ja osobiście zaopatrzę Cię w kalosze i wtedy żadna suszarka nie będzie potrzebna.
Córcia jest piękną kobietą:))
Wracaj szybko do zdrówka.Buziaki.
Przede wszystkim życzę dużo zdrówka!!!!
OdpowiedzUsuńPodobno jak o czymś bardzo mocno marzysz to sie spełnia, więc nie widzę przeszkód żeby i Tobie marzenia się spełniły. Życzę Ci tego z całego serca. Kiedyś znów będziesz nad oceanem i pojeździsz konno po plaży.Gratuluję córci jest bardzo ładna.Pozdrawiam ciepło choć paskudna pogoda w Polsce.Kachna
zdrówka:))))))) Podróż piękna, pełna wrażeń, nawet jak zimno:)))))Wrócisz tam jeszcze, na pewno:))) a córkę masz piękną:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do zdrowia :-)
OdpowiedzUsuńSkoro trzeci dzień był taki atrakcyjny to ja już się nie mogę doczekać dalszych opowieści :-)
Córkę masz piękną! Pewnie po Mamie :-)
Pozdrawiam
Jazda konna i inne atrakcje - niekoniecznie, ale zanurzenia stóp w Atlantyku na pewno bym sobie nie odmówiła.
OdpowiedzUsuńNinka.
Piekne widoki,szkoda tylko że nie było cieplej;) życzę szybkiego powrotu do zdrowia:)
OdpowiedzUsuńNo to wreszcie Ci to słoneczko hiszpańskie, choć troszkę zaświeciło ... ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
eh rozmarzyłam się:) życzę szybkiego powrotu do zdrowia i jazdy konnej na plaży:)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę nawet tego deszczu:)
Nie mówiłaś, że masz w rodzinie Alicję z krainy czarów i to na dodatek z tak pozytywnym i zaraźliwym uśmiechem. :) Nie sposób się nie uśmiechnąć w odpowiedzi. :) Przeziębieniu zaś mówimy kategoryczne non pasera! Zapodaj medykamenta, odpocznij porządnie i szybko wracaj do zdrowia - czego Ci serdecznie życzę (susząc zęby w uśmiechu przed ekranem ( jak Ty swoje trampki). ;) Uściski Snow Miła! :)
OdpowiedzUsuńAlicja ma cuuuudowny kolor włosów;)
OdpowiedzUsuńKochana te małpki mnie rozczuliły...świetny widok;)
Zdrówka życzę, pozdrawiam cieplutko
cudny kolor włosów Alicji!:) o właśnie widzę że Justyś też się podobają( hihihi) cudne widoki!!! pozdrawiam i życzę zdrowia:)~!
OdpowiedzUsuńFajna ta Twoja "anielica"....Przykrywaj się cieplutko i to szybko , no i ściągnij wreszcie te mokre trampki.... bo to wszystko przez to....Piękne zdjęcia, dzięki za kawałek pięknego świata.... Buziaki pa....
OdpowiedzUsuńMe alegro que estuvieras por España, Andalucia es una tierra preciosa.
OdpowiedzUsuńTu hija, guapisima, ¿intuyo que vive en España?
Besos
Miło poznać :-)
OdpowiedzUsuńFajny rudzielec:))
OdpowiedzUsuńChoroba przejdzie, a wspomnienia pozostaną...
Jak to się z nami stało,że nie spotkaliśmy się z małpami na Gibraltarze?
Może nie pamiętam- to było4-5 lat temu...
Pozdrowionka:)
Piekna opowieść i piękne widoki. Córka przesympatyczna, a Tobie życzę szybkiego powrotu do zdrowia:) Czyżby te mokre tenisówki obniżyły Twoją odporność? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOj wracaj do łożka szczęściaro..nie dość ,że córka ładna to jeszcze takie widoki ładne...ech szkoda gadać ...następnym razem jadę z Tobą nie będę Twoich butów w Krakowie pilnować o nie ...ole!!!!!
OdpowiedzUsuńSnow, ja mam syna chyba w podobnym wieku.......
OdpowiedzUsuńTeż bym tak na bosaka po tej plaży....
Szalała,szalała...Lepiej zgrzeszyć a potem załować niż żałować,że się nie zgrzeszyło:))Przygoda z małpami do pozazdroszczenia,widoki niesamowite.Pozdrawiam i życzę zdrówka.
OdpowiedzUsuńJakie piękne zdjęcia!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJaka piękna podróż!!!!!!
Jaka piękna Córka!!!!!!!!!!!!
Jaka piękna Ty!!!!!!!!!
A jaka ja opóźniona!!! Wstyd. Wracam do pierwszej części!! Ściskam Cię serdecznie!!
masz kochana śliczna córę!!!! wiadomo :)) po mamusi:)))))))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiło poznać córkę :)
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie plaża i konie jest rewelacyjne. Wspaniała opowieść i super zdjęcia.
Witamy Alicjo. Miło Ci poznać. Mam nadzieję że ta grypa to nie efekt hasania na bosaka po plaży bo taka romantyczna opowieść miałaby taki prozaiczny finał :( Całuski i do zdrowia wracaj szybko :)))) Dzięki za widoki. Nigdy tam nie byłam.
OdpowiedzUsuńCóreczka śliczna , urodę ma po mamusi :)
OdpowiedzUsuńNo tak boso o tej porze roku , aż słoneczko się zlitowało i wyszło żeby Ci te bose stopki ogrzać :)
Konna przejażdżka po plaży też mi się marzy , bo po plaży jeszcze nigdy nie miałam okazji . No to co może kiedyś razem pogalopujemy ?!
Lece dalej ...
Wiesz co mi przychodzi na myśl po obejrzeniu tej jakże CUDOWNEJ I WSPANIAŁEJ fotorelacji? Że tylko braku tego widoku z TOBĄ na koniku mi żal.Życzę abyś to marzenie zrealizowała:)Chociażby dla TAKICH marzeń warto żyć.Więc zdrowiej i się nie dawaj choróbsku.
OdpowiedzUsuńA patrząc na to zdjęcie Twojej Ślicznej Alicji, prawie widzę "Krainę Czarów":)))))))
Serdeczności i uściski posyłam z życzeniami zdrówka.
Mam nadzieję, że już się wykurowałaś Kochana :) Oj zazdroszczę Atlantyku... Piękne Twoje zdjęcie w słońcu nad wodą :) Ja tylko Bałtyk i Adriatyk mam zaliczone. Pocieszam się, że wszystko przede mną :) Alicja wygląda przesympatycznie - cudny kolor włosów :)))
OdpowiedzUsuń