Miało nie być pasteli, miałam przeczekać pastelowy boom, miałam udawać, że nie jestem zainteresowana, owszem, na innych blogach tak, oczywiście, aż miło popatrzeć, ale ja nieee, ja wcaaale.... taaa.
No i tak miało być, dopóki z mieszkania córki nie przywędrował do mnie wazon..... który, no co tu dużo mówić, pastelowy był caluteńki...ehh. A potem to już tylko mieszanie farb było i ... no sami wiecie :)))
Kolejna komódka poszła pod pędzel jako pierwsza, potem doniczka.....
.... a na końcu stary młynek do kawy
- Ooo! Co to jest to dziwne z korbką? - zaciekawił się Sugar
-Młynek do mielenia.....
-Mięska? - ucieszył się kocio i godzinę tkwił przed szufladką...:)))
I tak to mam pastele w kuchni, a w pracowni miesza się pudrowy róż, a na maluneczki czeka grzecznie w kolejce kilka przedmiotów:)). Czekają, bo ja znowu na ten laser oczny muszę.....
Pozdrawiam Was serdecznie i przepraszam, ze tak mało piszę i komentuję. Obiecuję, że wrócę, jak przejrzę na oczy :))))
Zdrówka życzę , a pastelowe przedmioty cudne! , czekam na cd...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ag
haha i pastele dopadły Twoje pobielenie :**
OdpowiedzUsuńKochana trzymaj się z oczkiem, nie jestem na bieżąco od początku i nie wiem co jest. Ale trzymam kciuki za Ciebie.
Buźka!
Przepiękne te pastelowe rzeczy...komódka boska, wazon idealnie pasuje...a młynek cóż...sam koci ekspert jest zachwycony;)))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajnie pastelowo się u Ciebie pobieliło ;-)
OdpowiedzUsuńCalkiem fajne te pastele.Takie eteryczne,lekkie.Mnie jeszcze na pastele nie wzielo ale kto wie:)
OdpowiedzUsuńNie mam nic przeciwko... miel jak najwięcej. Aż miło popatrzeć na takie pastelowe słodkie kolorki!
OdpowiedzUsuńPytanko, jak Ty wymieszałaś taki ładny kolorek, proszę i wskazówki bo mi się nie udaje :(
Do skutku, Ewuniu :)) Miałam resztki Fluggera: cytrynowy i pistację, dodałam błękit i biel... metodą prób i błędów :))
Usuńpastele miętówkowo - turkusowe przemawiają do mnie jak najbardziej; pudrowy róż - chyba tylko na policzkach:)) pozdrawiam ciepło; wracaj nie za-ocznie jak najprędzej
OdpowiedzUsuńJak zobaczysz szkatułkę, też Ci się zachce różu:)))
UsuńŚliczne to!!! Nawet bardzo! ;-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie kolorki! Cudne rzeczy!!!!
OdpowiedzUsuńDobrze, że wracają kolory:))) pozdrawiam i zdrówka dla oczu życzę :)))
OdpowiedzUsuńNie odganiaj pasteli, wyglądają super...
OdpowiedzUsuńHMMMM..CZY MNIE DOPADNA PASTELE...ŁADNE:)) ZWŁASZCZA MŁYNECZEK:))))))
OdpowiedzUsuńKompletnie nie mogę pojąć dlaczego Masz bronić się przed czymś, co tak wspaniale Ci wychodzi.Mowa oczywiście o tych pastelach.I piękne i łagodne dla oczu.Piękności natworzyłaś.
OdpowiedzUsuńA na koniec uśmiałam się serdecznie .Nie wiem sama z czego bardziej.Z Sugara, czy tego co o nim napisała, jego Pani:))))))))
Pozdrawiam bardzo cieplutko.
No coś wspaniałego! Snow dopadło Cię na pastele !!! Toż to sama radość:) Bo pastele to świeżość i niewinność i bardzo oczy cieszą :))
OdpowiedzUsuńSkąd masz taki drewniany młynek ze szkatułką? Chcę taki sam!
Sugar I love you again !
Ten kot jest jak człowiek :))))
młynek cudny a pastele pasują do niego znakomicie :)
OdpowiedzUsuńNo siem mu wcale ale wcale nie dziwię,że siedzi taki wmontowany:))))dobrze Twojej kuchni w pastelach:)no już przestań się przed nimi bronic ,bo i tak na nic Ci się to zda:)))))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKobietko dobrze , że z rozpędu "gospodarza" nie opastelowałaś.... ale tak jest ok...))) dużo zdrówka , całuski pa....pa....
OdpowiedzUsuńNie da rady uciec przed pastelami, prawda?:) Mlyneczek pieknie wydszedl i komodka cudna:)
OdpowiedzUsuńzakochałam się ostatnio w przecieranych pastelach:)
OdpowiedzUsuńa w Twoim wykonaniu wyglądają cudnie!
Rewelacyjny efekt. Młynek rewelacyjnie wygląda w nowej szacie.
OdpowiedzUsuńBuziaki
K.
pastele, pastele lepiej teraz niż później- wzorowo dobrałaś odcień do wazonika, a taka miętowa mięta to jeszcze nikomu nie zaszkodziła, zdrówka życzę
OdpowiedzUsuńŚlicznie udekorowałaś biel:) Czasem warto troszkę nagiąć styl, a nóż coś ładnego z tego wyjdzie; i wyszło:)) Z drugiej strony człowiek (przynajmniej ja często) stara się nie ulegać modzie, a ona niespodziewanie i tak go dopadnie:))
OdpowiedzUsuńJestem u Ciebie pierwszy raz i już widzę, że będę mogła się wiele nauczyć. Wspaniałe rzeczy robisz :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne te pastele , oj piekne.... a młynek ..oj piekny oj piekny.Wracaj szybciutko bo ja już tęsknię.Pozdrawiam Ewa:))))
OdpowiedzUsuńSnow Ty zdradziłaś biały kolor i ja już nie wiem czy Ty nadal możesz się nazywać Snow bo może teraz powinnaś się pisać Blue Snow? No w każadym razie ta zdrada znakomicie Ci się udała:) ja jestem zachwycona:)
OdpowiedzUsuńKochana Kobieto!! Będziemy czekać aż wrócisz, więc kuruj się spokojnie (trzymam kciuki mocno i dobre fluidy ślę) Pastele piękne!! Swoją drogą intrygowało mnie,że tak długo się im opierasz, składałam to na karb tytułu bloga :D Młynek jest powalający i ja też bym się gapiła nań przez godzinę, więc Kotu się nie dziwię!! Ściskamcieplutko!! ZDROWIA !!
OdpowiedzUsuńMam dwa młynki do przemalowania :) Powodzenia na laserku - wracaj zdrowa, uśmiechnięta. Pudrowy róź... hmmm jestem ciekawa, co wykombinowałaś :)
OdpowiedzUsuńMłynek - bomba! Super udał się ten lifting!
OdpowiedzUsuńMoja Paro, możemy dopiero po weekendzie? Patrząc na Twoje dekupażowe dzieła, musiałam zmienić pierwotną koncepcję - przecież nie idzie się z drewnem do lasu, no i chyba nie udałoby mi się Cię zaskoczyć... Na poniedziałek będę gotowa!
I szybko z tego lasera wracaj!!!
Piękne te Twoje pastele:))) Ale ja nieeee:)))
OdpowiedzUsuńFajnie byłoby się spotkać! Ja mogę tylko 15. Napiszę do Ciebie:) Pozdr
Snow kochana! Piękne pastele!! Ja też chcę.......i miętówki i róże - bardzo pudrowe!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMoże mnie to zmobilizuje:).
Trzyma kciuki za Twoje oczka! Kuruj się i dbaj o zdrowie, żebym mogła się ciągle skręcać z zazdrości:). Buziaki!
Piękny komplecik Ci wyszedł kochana. Kolorki cudowne, też ostatnio bacznie przyglądam się pastelom - na razie obserwuję o obmyślam kolejne metamorfozy:)Pozdrawiam:))))
OdpowiedzUsuńNo i ładnie zmieliłaś:) Ciekawa jestem, kiedy przejdziesz do zniebieszczania, zzieleniania, zczerwieniania, to byłby dopiero zwrot:))) Wtedy ja pewno zacznę na biało:) Zdrówka oczkom życzę:)
OdpowiedzUsuńno ja tez nie potrafię oprzec sie pastelom....no nie da sie i już;-))Twój komplecik bardzo bardzo bardzo fajny!!!!pozdrawiam i trzymaj sie dzielnie;-)))
OdpowiedzUsuńDopadło i Ciebie to pastelowe szaleństwo ;)
OdpowiedzUsuńPięknie. Młynek - koci miętka ;) i cała reszta też...
Powodzenia Kochana i wracaj do nas szybciutko.
Buziaki :*
Też mi się wydaje ,że powinnaś zmienić tytuł bloga:)))Oj,dobra,można przecież czasami zboczyć w bliżej nieznanym kierunku.
OdpowiedzUsuńMam 2 młynki do metamorfozy,ale o takim wariancie nie pomyślałam.U Ciebie cudnie to wygląda.Pozdrawiam.
Brak slow:)uwielbiam miętę i do tego biel:)trafione w moje gusta 100%:)Dobrza ,ze ta Twoja corcia przyniosla wazon:):):)
OdpowiedzUsuńNo ja w odpowiedzi, za co przepraszam, bo skradłam chwilę w pracy a tutaj oprogramowanie pozostawia wiele do życzenia:)
UsuńNo ale jak miałąm takie cuda nie skomentować!!! No i popsułaś mi cały mój zamysł tymi pastelami...ehh ja także nie pastelowa, więc postanowiłam aby te mdłe kolory same mi z głowy wyjdą i postawiłam na zdecydowane turkusy, zielenie i już mi się nie podobaja:/
Bo mi taki ładny pastel wymieszałas:)
Pozdrawiam!!
Suuper. te pastele sa swietne. Mlynek absolutnie mnie zauroczyl.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Cudne pastele...dopadają w końcu każdego. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńprzepiękne rzeczy :)
OdpowiedzUsuńSłodkie i bardzo kobiece i sugerowi też się podoba jak widać.
UsuńSERDECZNIE WITAM , CHOĆ POGODA BYLE JAKA
OdpowiedzUsuńJA PRZESYŁAM CI BUZIAKA
A miel ile wlezie Moja Droga bo w pastelach tkwi siła, wyglądaja rewelacyjnie;-)
OdpowiedzUsuńi mnie się pastele coraz bardziej podobają... kusi mnie bardzo ... b. ładnie u Ciebie pozwól że zostanę na dłużej :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Marta
Będzie mi bardzo miło:)))
Usuńbardzo śliczne te pastele, a młynek obłędny.... pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńAleż piękna przemiana. Aż zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńDos trabajos preciosos, me encanta como los decorastes.
OdpowiedzUsuńBesos desde España
Prześliczne pastelki :)
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie :* Marta
Już chyba wiem co zrobię z moim starym młynkiem:)
OdpowiedzUsuńPastele są piękne! Czemu z nich rezygnować? :)
OdpowiedzUsuńMam podobne a może takie same, te zielone roślinki :)
Jak zdrówko? Mam nadzieję, że oczy już lepiej. Smutna ta blogosfera bez Ciebie:( Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńja tam lubię pastele :) mam ten sam wazon - upolowałam kiedyś w Tesco na wyprzedazy za grosze i bardzo go lubię :)Fajnie, ze wpuściłaś pastele na salony ;)
OdpowiedzUsuńMam taki młynek i też go przemaluję, bo Twój jest cudny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj przypadkiem i oniemiałam! Jakie Ty tutaj cudności masz! A czytając Twoje posty to się usmiałam do łez (szczególnie mnie kogut gotowy do mordu rozbawił:))> Zostaję na dłużej;) Pozdrawiam:):)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł, pastelowy młynek...:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo co Ty? pastele? A feee!
OdpowiedzUsuńTylko żartowałam. Wiesz, co u mnie króluje :) Kurcze ta mięta, czy też pudrowy turkusik są cudne. Młynek piękności.
A ja mam taki młynek w kuchni. Byłoby mu do twarzy w mięcie.
OdpowiedzUsuń
Jak to się mogło stać, że wcześniej mnie tu nie było? :D Nadrabiam zaległości zatem - świetny blog! :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ja też dotąd tak bezpiecznie, z dystansem do pasteli, że może za słodkie, zbyt naiwne kolorki... A tu proszę - wzięłabym do siebie jak nic twoje cuda pastelowe!
OdpowiedzUsuńA młynek w szczególności mnie zachwycił i gapię się tak na niego jak Twój Sugar! Śliczny! ♥
Jak tu pięknie, dziwię się sama sobie, że dopiero dziś tu trafiłam....
OdpowiedzUsuń