Witam Wszystkich Zewsząd.
Że co? Że zima? Że śnieg pada i bociany mają problemy z nawigacją, że natura sobie jaja robi?
No na to wygląda, uhhh!!!
Ale żeby aż taaaaaaaaaaak????
Z naturą się kłócić nie zamierzam, a tym bardziej w robieniu jaj z nią konkurować, a prawda jest taka, że wbrew własnej naturze nic zrobić się nie da.
Dremel, owszem, nabyłam, gęsie wydmuszki, a jakże, mam, po instruktaż do samej stolicy pojechałam.... wszystko się zgadzało, więc do produkcji ażurowych pisanek, raźnie przystąpiłam i......
O matko!!!!
Zgrzypiało, piszczało jak u dentysty, śmieciło okropnie, ale to wszystko nic w porównaniu z zapachem, który tym zabiegom towarzyszył. Wydmuszka, jak wiadomo, organiczna jest i piłowana, zapach swój mieć musi. Ale ja go nie mogę znieść!!!!!!
I tu pretensje do natury mam uzasadnione, bo nie dosyć, ze mnie słusznym nosem obdarzyła, to jeszcze tak bardzo nadwrażliwym powonieniem, że pewnej gamy zapachów tolerować nie jestem w stanie. Piłowane wydmuszki, palone kości przypominające, do gamy tej należą i niech mnie gęś kopnie, jeśli pierwszego miejsca tu nie zajmują.
Co było robić?
W czterech ( w tym jedna pokruszona w drobny mak) , niezdarne odwierty poczyniwszy, odłożyłam narzędzie (fajne i wielce użyteczne) i wyperfumowana od stóp do głów, żeby o fatalnym zapachu czym prędzej zapomnieć, siadłam do haftowania z ulgą ogromną.
Dziurawe jaja schną, pokryte jakimiś esami floresami i dają świadectwo mojej całkowitej niemożności w ich dalszym tworzeniu. Może je nawet pokażę światu, choć nie warte tego wcale.
Porażka na całej linii!
No to maksymę starą, o oddaniu tego, co cesarskie cesarzowi... sobie przypomniawszy, bardzo ciepło o Mamonku i jej ażurowych cudach, pomyślałam i z wyrokami natury pogodzona, do swoich starych pisanek się uśmiechnęłam:))
Niech tam sobie natura swoje jaja robi, a ja zrobię swoje, prawda Jasiu?
No i to by było na tyle w dniu dzisiejszym:)))
Post dedykuję Kochanej Asi - Mamonkowi z Ozdobnika, TUTAJ , która dokładnie wie, o czym mówię i u której zrozumienia szukając, mam pewność, że je znajdę:))))
Na pociechę ozdobiłam sobie wielkie jaja biskwitowe, żeby sobie natura nie myślała, że całkiem poległam!
Idę sobie, a Wam , Wszystkim Zewsząd buziaki przesyłam:)))
P.S. Blogger też mi się ostatnio wynaturzył i pozwala co piąty komentarz umieszczać, ehhh to przez tę zimę ....
Fantastyczne! :)
OdpowiedzUsuńSuper jajo!
OdpowiedzUsuńJa nawet nie wyobrażam sobie pracy związanej z wycinaniem ażurowych otworów na kruchym jajku. Za to jajka, które pokazujesz tutaj są śliczne:)
OdpowiedzUsuńświetne jajeczka , urocze króliczki
OdpowiedzUsuńNo nie powiem - w temacie jaj pokazałaś, że jesteś prawdziwą profesjonalistką ;) A tak poważnie - to mnie się bardzo podobają - są proste ale z klimatem a takie uwielbiam. Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam Marta :)
OdpowiedzUsuńWitaj, niestety śmierdzi. Ja zakładałam maseczkę, trochę pomagało. Jajeczka zrobiłaś cudowne, zajączek jest uroczy.Cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo ale hafciki to Ci kochana wychodzą .... CUDNE !
OdpowiedzUsuńKróliczki na jajeczku słodkie , no i jeszcze do tego różowe ! Śliczne :)))
Ja działałam bez maski, zapyliłam sie całkiem!
OdpowiedzUsuńŚwietne jaja- nie te co wiosna z nami robi-TWOJE!!!
upssss..ja takowych zapachów toze nie znoszę:((((( a mi blogger postanowił tylko kilka zdjec pokazywac w poscie..a co tam...
OdpowiedzUsuńŚliczne pisanki :)
OdpowiedzUsuńCudne jajca :)
OdpowiedzUsuń....też wierciłam, zapach koszmarny, odgłos jak u dentysty, pył...ledwo wywierciłam w dwóch otwory na tasiemki. Na wzory już sie nie porwałam! Dwie popękały.
OdpowiedzUsuńPodziwiam dziewczyny, które te misterne jak koronki wzorki wycinają! Jaj biskwitowe urokliwe, mnie te haftowane zajączki wpadły w oko :)A jak jasiek te odgłosy znosi? biedak jeszcze sie znerwicuje :)
pozdrawiam
Ewa
Cóż , też mam dobrze wyczulony nos na zapachy...
OdpowiedzUsuńA te jajeczka na zdjęciach są śliczne
i rób właśnie takie :-)
ALE JAJA!!!!! cudne:)
OdpowiedzUsuńbuziaki;*
Tak jaja wychodzą Ci doskonałe :D
OdpowiedzUsuńBuziaki
K.
No to ja nawet nie będę próbować tych dentystycznych zabiegów na jajach. Twoje "królicze" pisanki-haftowanki bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńKobieto Droga! Ja Cię chyba ozłocę. :) Dobrze, ze o tych zapachach napisałaś - już wiem, za co nie powinnam się zabierać (z racji równie wrażliwego powonienia). :) Jajo z królikami theBest! :) Uściski serdeczne dla Ciebie i głaskodrapki dla Jaśka przesyłam.
OdpowiedzUsuńPiękne pisanki :) Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńkróliczki urocze :) uspokojona w wiadomej sprawie przesyłam całusy :)
OdpowiedzUsuńJajka boskie! Wpadłam na Twojego bloga z linka u Kajki i już wiem, że będę zaglądać częściej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie www.domoweklimaty.blogspot.com
Nie każdy musi wycinać dziury w jajach, Twoje króliczki są cudne. Tak więc niech żyje różnorodność tworzenia, im więcej pomysłów tym lepiej, jest co oglądać! Ach marzy mi się taka galeria, każda wkleja swoje najładniejsze jajo, nie dla rankingu, które najpiękniejsze, ale żeby radowały oczy i serca.
OdpowiedzUsuńHa ha ... Snow zembistą :D
OdpowiedzUsuńKochana, nie znęcaj się już nad wydmuszkami, wszak te króliczki niebywale urodziwe są i tylko towarzystwa im brak :D choć znając Ciebie, pewnie już tam biega niezłe stadko :D
Ściskam i drapię za uszkiem (Jaśka drapię rzecz jasna)
Och, jak mi się Twoje jaja podobają!!!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia wiosenne:)
Jajeczka ładne, a z zapachem wierconej skorupki mam podobnie - widocznie nie wszystko muszę robić :)
OdpowiedzUsuńŚliczne jajo! zajaczki urocze, wydmuszki Mamonce zostawimy, wszak urokliwe są ...i może nie pachna tak fatalnie przy obróbce :-))) pozdrawiam serdecznie Magda
OdpowiedzUsuńmnie sięTwoje jajka bardzo podobają! zajaczki są przeurocze :)
OdpowiedzUsuńCudownie mi się czyta Twoje posty :D Jajeczka są piękne! Te różowiutkie króliczki - mmmm, do zjedzenia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jajo przepięknej urody, a króliczki sama słodycz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Snow piękne to jajo, haftujesz idealnie !!!
OdpowiedzUsuńCo to Twoich eksperymentów, może tak klips by pomógł ...;))
Miłego dnia :**
Piekne sa te Twoje jaja :) i kitajce słodkie :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne jaja poczyniłaś :)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo wiosna się rozpocznie całą mocą, to kwestia dni :))
Pozdrawiam
No jajka sa fajniutkie :))))
OdpowiedzUsuńOne są wspaniałe!!! szczególnie to szydełkowo-haftowane...cudo!!!
OdpowiedzUsuńSłoneczka zyczę;)
Pozdrawiam cieplutko
Kochana Twojego posta od A do Z przeczytałam(jakże się uśmiałam)-przygoda z dremelem i u mnie takowa była:)ja zapachu tego po prostu znieść nie mogłam,męża do tego zatrudniłam,biedak przy otwartym oknie siedział,ja tylko nos zatykałam,odświerzaczem ciągle mu pryskałam...a co zapach nie chciał znikać, to nie znikał...ja się poddałam no i mój mężunio też nie wytrzymał...
OdpowiedzUsuńHaftowana pisaneczka jest po prostu CUDNA!
Łączę serdeczności
tworczypoczatek.blogspot.com
a mi dremelem się dobrze pracuje, a choć węch mam też niezgorszy to jakoś aż takiego smrodu nie czułam... ciekawe. niemniej jednak pisaneczki piękne sobie zrobiłaś:)
OdpowiedzUsuńTo nie był smród na cały dom, wystarczy, ze ja go czułam, a zapach specyficzny jest:))))
UsuńCoś z tym blogerem jest, mnie przestały przychodzić powiadomienia o wpisach na maila. Masz rację niektóre zapachy są nie do zdzierżenia. Ja przez lata nie znosiłam zapachu kwitnącego dzikiego bzu.
OdpowiedzUsuńCudne jajeczka:)
OdpowiedzUsuńHaha! Ależ się uśmiałam, choć zapachu tego nie znam, mam również bardzo wyczulony nos i jak coś mi nie pasuje to mam odruch, wiadomo jaki :D
OdpowiedzUsuńA jajko haftowane to mnie tak zauroczyło... no przepiękne jest! I jak pięknie szydełkiem obrobione! Wielką ochotę mam na takie, ale czasu coraz mniej niestety :)
Przepiękne :))))
Pozdrawiam
Hafcik i koroneczka urocze. Jajo bardzo oryginalnie ozdobione, podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMają niektórzy rację:) Pal to sześć wycinanie dziurek:)))))Potrafisz tyle innych cudownych rzeczy.Pozostaw to Mistrzom w tym temacie:)
OdpowiedzUsuńI niech Cię gęsi nie kopią, a Twoja pisanka jest przeurocza.
Pozdrawiam bardzo cieplutko.
Nie rób sobie jaj, tylko pokazuj resztę :) Ja mam jaj od Mamonka i nie muszę się już wysilać w tym temacie ;)
OdpowiedzUsuńNo popatrz,nie pomyślałabym, że smierdzą takie palone jaja,no ale można się było domyśleć, toż to natura...A jakoś w tym roku nie mam parcia na zdobienie jaj...
OdpowiedzUsuńSnow jakie te Twoje zajączki mają słodziutkie mordki:) Buzia mi się do nich uśmiecha, niczym małemu dziecku. A może gdyby te jaja do piłowania w jakimś roztworze najpierw zamoczyć? Tak myślę, w jakimś olejku może? Ale to znowu będą tłuste...
OdpowiedzUsuńCałuję.
Cudowne są! A nadmiernie wrażliwe powonienie bardzo dobrze rozumiem, też tak mam........Nawet mój M. mawia, że powinnam pracować w policji (oczywiście jako pies:).
OdpowiedzUsuńAle jak już nasmrodziłaś i namęczyłaś się, to koniecznie pokaż efekty! Buziaki serdeczne i uściski!
Nie każdemu jest dane robić wierconki. Każdy ozdabia na Wielkanoc jajka tak jak lubi i umie. Każde pisanki są jedyne w swoim rodzaju i piękne. Takiej wersji się trzymajmy :)
OdpowiedzUsuńA mnie się podoba białe jajo - jest takie godne, nieskalane, szacun budzi.... O smrodku jajecznym nie pomyślałam i widzę, że dobrze się stało, że nie chciało mi się wydmuchiwać jajek z jajek.
OdpowiedzUsuńPiękny hafcik poczyniłaś :)Urocza jest ta parka:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne ! Haftowane króliczki rewelacyjne :)
OdpowiedzUsuńNo i piękne jaja wyszły..... :) A ja tam w swoich zbiorach jedno jajo ale za to jakie i przywiązana jestem do niego okrutnie ... :)
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńOd dawna czytam Twojego (Pani – jeśli wolisz) bloga, zresztą z przyjemnością i świetnie się bawiąc. Nie komentuję, bo co tu można dodać jako 53:). Już wcześniej wszystko zostało powiedziane i „zachwycone”:). Dziś udało mi się zrobić wyjątek, bo chciałabym skomentować kwestię zapachu przy wierceniu jaj. Wiercę już od 3 lat. Do takich śliczności, jak robią niektóre Panie jest mi daleko, ale zapach mogę skomentować. Moim zdaniem cały problem w wiertłach, których się używa. Do wiercenia należy kupić wiertła diamentowe - nie ma ich w zestawie nabywanym z dremlem, dartem, czy inną maszynką do tych odwiertów:). Jeśli użyje się zwykłych wierteł lub robi się to na za wysokich obrotach to faktycznie zapach jest nie do zniesienia, ale można go prawie zupełnie wyeliminować za ok. 18 zł., czyli cenę dobrych wierteł.
Pozdrawiam serdecznie, Hanna Piasecka
Masz rację, Haniu. Zmieniłam wiertło i było dużo lepiej:)) bardzo Ci dziękuję za tak ważny i przydatny komentarz:))
UsuńCieszę się, że mogłam pomóc tak sympatycznej osobie.
UsuńPozdrawiam i życzę ślicznych odwiertów, a widzę (następny post), że wychodzi Ci naprawdę fajnie. Hania