Posiadanie "kuwetowego" kota, zmusza właściciela do zapełniania rzeczonej kuwety czymś sypkim, w czym pogrzebać można swobodnie, grzebiąc przy okazji..... dobra, wszyscy wiedzą, że koty w kuwetach jedzonka nie przechowują...
Żeby więc po to sypkie nie latać co tydzień, zaopatrzyłam się w zapas pokaźny , bo 15 kg brutto liczący.
Zasapany i nie wiedzieć czemu, zły jak osa kurier wrzucił mi worek pode drzwi i nie czekawszy napiwku (a miałam w zanadrzu), jeno podpis w locie wyegzekwowawszy, zbiegł szybko po schodach, szczęśliwy, że trzech worów nie zamówiłam..ehh. No co? Taka praca niewdzięczna, a nie moja wina, że w kamienicach trzypiętrowych wind nie przewidziano.
Kurier uciekł był, a wór został! No i gdzie ja mam go schować? Zafrasowana wielce, zaciągnęłam nabytek do kuchni i w pierwszym odruchu postanowilam do słoików porozsypywać, bo te łatwiej w szafkach poupychać.
I tu miałam wizję!
Oto kolega małżonek, zaspany i mało o świcie kontaktujący, przygotowuje sobie poranną kawę, żwirkiem marki Benek Cristal słodząc ją obficie.... aaaaaaaa..... niedobrze, oj niedobrze, słoiki odpadają!
No to może w przedpokoju gdzieś? Nie da rady, bo przeszkadza, uhh. W szafie z ubraniami? Bez sensu! W łazience? Nieee, bo zwilgotnieje. No to, kurczę, gdzieeeee???? Przecież nie postawię go w tej kuchni !!! O matko! Co z nim zrobić?
Zaraz , zaraz...... a właśnie że tak! Właśnie, że postawię! Właśnie, że w kuchni!
No i stoi do dziś :))))
I nawet znośnie wygląda, chociaż teraz już w połowie opróżniony:)) Wpasował się na skrzynię obok biedronkowych doniczek z ikeowskim wypełnieniem :))) Może być! No i kawa uratowana :))))
Sugar udawał, że to właściwie nie jego sprawa, zwłaszcza, ze intymno - wstydliwa i szybko stracił zainteresowanie nowym nabytkiem. Ale taki to już kot:))
-Sugar, złaź z mojego fotela ! - Zwracam się doń, jak do rozumnej istoty, z nadzieją na stosowną reakcję. Ale reakcji brak.
-No złaź, powiadam, bo teraz moja kolej siedzenia, cały dzień na nim zalegasz! - Próbuję dochodzić swoich praw, ale bez skutku.
Po kwadransie ponawianych próśb, kocię otworzyło, a raczej uchyliło oczęta.
- Nie widzisz, ze śpię? A poza tym strasznie mi gorąco, idź sobie na kanapę. - Po czym, okupant mojego siedziska odwrócił się na drugi bok.
- Ale mnie bardziej grzeje - upierał się Łaciasty
- To może zdejmij futro, albo się chociaż rozepnij ? - Zaproponowałam złośliwie, poirytowana kocim uporem. - -albo wiesz co, chodź, mogę cię ogolić - dodałam z głupia frant, zła, że nici z wygodnego siedzenia.
- Ogolić? Do skóry? - zainteresował się rozbudzony Sugar i zwalniając fotel wskoczył na kuchenny stół i przyjrzał uważniej swojej kosmatej powłoce, a następnie znieruchomiał, rozważając coś głęboko.
Przez chwilę myślałam, że się zgodzi, pytając jedynie narcystycznie, czy na ogolonej skórze zostaną mu rude łatki, (co mogło być wielce prawdopodobne), ale chyba jednak odrzucił moje balwierskie pomysły. A jednak tematu nie zamknął, bo pod wieczór usłyszałam:
- Idzie burza, dziś nie będę się golił. - I majestatycznym krokiem udał się w kierunku fotela, nim zdążyłam zareagować.
-A a a, kotki dwa...- mruknęłam w końcu ugodowo i pomachałam mu na dobranoc, ale już tego nie widział.....
I tak zostałam z nieogolonym kotem i przyznaną mi na własność kanapą, z miękkości której postanowiłam natychmiast skorzystać :)))
Dobrej nocki:)))
Uwielbiam te Twoje kocie dialogi! :D
OdpowiedzUsuńHa ha, od razu lepiej jak się z kotem pogada ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny worek!!
Pomysł z workiem jak zwykle miałaś rewelacyjny - komponuje się doskonale ...a co do kota to mam u siebie podobnie ..Nastek przeszedł do okupacji łazienki i ni jak nie daje się w zniej wyciągnąć ogłaszając okupację do jesieni.Pozdrawiam upalnie Ewa:)
OdpowiedzUsuńUbranko worka super i muszę przyznać że uwielbiam czytać Twoje posty są takie...? wciągające. Nie zastanawiałaś się nad tym by pisać opowiadania albo cuś w tym stylu. Masz świetny dowcip i super się Ciebie czyta.
OdpowiedzUsuńMoże na starość, jak już całkiem zdziecinnieję:)) Ale dziękuję :))
UsuńMoja kotka też ciągle mnie podsiada, albo fotel, albo krzesło przy biurku, one chyba już tak mają;) A worek masz wpasowany idealnie:)
OdpowiedzUsuńGenialny pomysł, nigdy nie wpadłabym na to, że znajduje się tam żwirek dla kota :) Bomba!
OdpowiedzUsuńale się uśmiałam z tej kawy żwirkowej :D fajnie wygląda ten worek :)
OdpowiedzUsuńno co tu pisać- genialna jesteś!!!! i tyle. Ale uważam, że koty są fajniejsze. W taki upał nie wkręcają się na kolana byś zagłaskała go na śmierć. Ja tak mam z psem. Gdy zobaczy puste kolana- nie ma przebacz wskakuje i musisz popieszczochać go, czy się podoba czy nie. A futerko ma że ho,ho. po 2 minutach jesteś cała mokra, bronisz się przed lizaniem i nic się już nie chce. Pozdrowionka:))))
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te Wasze dialogi na cztery ...nie na sześć nóg :)
OdpowiedzUsuńPomysł ze żwirkiem trafiony na skrzynie idealnie :)
Workowa skrytka super...)))mam nadzieję, że nie pomylisz, z mąką...hi..hi.."kociowe" opowieści ekstra ...masz dar...Dzieci w czasie deszczu się nudzą....więc : rżną koniki.)))) Gorące buziaki pa...pa...
OdpowiedzUsuńpiękna kicia a worek rewelacyjny:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać Twoje wpisy, uśmiech od ucha do ucha gwarantowany :) Świetny patent na żwirek, chętnie spapuguję, ale dopiero we wrześniu, do tej pory kot się wczasuje na działce i toaletę przeniósł do ogródka ;)
OdpowiedzUsuńWOREK JEST I-DE-AL=NY!!!! A WIESZ ,ZE JAK MIAŁAM KUWETOWE KOTY...TO MAJĄC JUŻ DOŚĆ ŚLADÓW PO ŻWIRKACH...ZACZĘŁAM KŁĄŚĆ PAPIER TOALETOWY PORWANY NA DROBNE KAWAŁKI...I PO....WSZYSTKO SPŁUKIWAŁAM DO KIBELKA:)))))...DO DZIŚ MOI RODZICE KORZYSTAJĄ Z TEGO PATENTU ZE SWOIM KOTEM
OdpowiedzUsuńWiesz, ze myślałam o tym, ale ten różowy żwirek tak ładnie wygląda :))
Usuńrozbisurmaniony jak ... bicz, ale i mój w taką pogodę tylko w zacienionych krzakach siedzi:) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńBuuuuuu, ja nie chcę ciepło!!! :))))
UsuńJakiż to kąsek smakowity słów Twych połechtał mile me jestestwo przy łyku porannej kawy. :) Powiastka przednia, ale mi wciąż nie daje spokoju sprawa imienia kota. Jak to kot w pakiecie z cukrem? :))) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńA bo on w schronisku, z którego go (w ostatnich niemal chwilach życia) zabrałam, dostał imię z niemiecka i mało słodko brzmiące "Suger", czy jakoś tak... Angielski mi bliższy nieco był...no i mam w domu Cukier z ogonem :))
UsuńŚwietny worek! kiciuś cudowny:)))pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŚwietny worek.
OdpowiedzUsuńTwój dialog z Kotem ubawił mnie do łez.
U mnie jest podobnie, Panna Kicia udaje głuchą jesli chodzi o zaleganie w miejscach gdzie lubie siedzieć,
Pozdrawiam
Pomysł świetny:) idealnie wpasował się w to miejsce;)
OdpowiedzUsuńWorek swietny, nie taki byle jaki,jest genialny, choćby do dekoracji bym sobie postawiała, a co;))) kociakświetny;))
OdpowiedzUsuńSuper pomysł:-) a worek prezentuję się uroczo! nie mówiąc o kotku:-)))pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńWsadź do środka plastikowy na śmieci, nie będzie się sypało:))
OdpowiedzUsuńHi, hi, hi!!! Zmienić kolor na czarny, dorzucić trochę wagi i wypisz - wymaluj mój Songo! Ale o worek ze żwirkiem zaraz by sobie naostrzył pazurki, więc taka ekspozycja odpada!
OdpowiedzUsuńNinka.
Worek super się wpasował w klimat :) wyglada jak by był specjalnie dostosowany do otoczenia :)
OdpowiedzUsuńKto by pomyslał, że koci żwirek może być taką świetną dekoracją kuchni... No dobra, dekoracyjne jest opakowanie czyli worek, jednakowoż gdyby nie kocia fizjologia, to i worka by nie było... A co do zajmowania foteli, to jeden z moich kotów też jest biało umaszczony i w związku z tym uważa, że białe kocyki i narzuty są jego własnością. Jak chcemy kota przemieścić, to biały kocyk kładziemy w innym miejscu i kot tamże się sam przeprowadza :)
OdpowiedzUsuńHi, hi. Sugar jest chyba daltonistą :))
UsuńBardzo piękny wór i bardzo pięknie się komponuje w kuchni a co w nim jest nikt nie zgadnie. Suger jest zmęczony i musi odpoczywać w odpowiednich warunkach a Pani ma dużo innych możliwości i nie powinna stresować kota. W końcu ma tyle na łebku.
OdpowiedzUsuńAle się uśmiałam czytając twojego posta. Kawka była dobra??? Moje kocie też szuka odrobinki chłodu. Dzisiaj skończyłam zamówienia, może kawka jakaś w ogrodowych pieleszach.
OdpowiedzUsuńChętnie, ale w moich czy Twoich? :))) Skrobnę maila, to dogadamy:)))
UsuńWór fajny wykombinowałaś, a ja co tydzień latam po lawendowego benka do sklepu, na szczęście otworzyli nowy sklep zoologiczny przy naszym tesco, więc biorę teraz przy okazji zakupów spożywczych :) Żwirek muszę chować do szafy, bo Eric namiętnie się dobiera do worka...
OdpowiedzUsuńZ "Niezbędnika pani domu" :)
Nieprzyjemną woń panującą w szafie możemy szybko zlikwidować, wstawiając do jej wnętrza pojemnik wypełniony kocim żwirkiem. Po kilku dniach żwirek, jeśli to będzie konieczne, możemy wymienić na nowy.
No proszę:))) Szkoda, że mój nie jest lawendowy:((( Dzięki za poradę:)))
UsuńJak ja uwielbiam te kocie opowieści. A worek idealnie wpasowany. Tak oglądałam sobie Twoje donice z biedronki i nie widzę na nich żadnych skaz, a moje zrobiły się takie jakieś rdzawe, nieładne i wylądowały w komórce, szkoda, bo były ładne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWyciągaj je z piwnicy i maluj akrylem! :))
UsuńKobieto genialna... w życiu nie wpadłabym na to, żeby w taki sposób zamaskować wór ze żwirem! A zamawiam też niebagatelne, bo 40l Cat's Besta- ale futer mam 3 sztuki.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie przyszło Ci do głowy ozdobić worka imieniem właściciela, bo może kawowego losu żwirek by nie uniknął...
:)
Pozdrawiam z parno-dusznego Szczecina!
Qooo! To do Was też dotarło? To pocę się z empatią w takim razie:)))
UsuńNo cóż problem żwirkowy przy nie wychodzacym kocie jest bardzo ważny, wiem bo miałam na raz 2 kotki karmiące, które miały niestety 2 toalety. Żwirku tony!!!
OdpowiedzUsuńPomysł na przechowywanie niezwykle estetyczny. Ale mnie ubawila Twoja wizja męża słodzącego kawę żwirkiem. Mój nawet kiedyś umył zęby kremem do rąk :) Trzeba byc ostrożną :) z przechowaywaniem rzeczy w łazience. Kocurek uroczy i wygląda na to że pewien swojej urody.
pozdrawiam "chłodno" w taki upał
Wór przedstawia się prześlicznie! Pomysł rewelacyjny! A kociak jak zwykle skromny! Ja zamawiam takie wory karmy, ale niestety muszę przechowywać w szczelnym pojemniku, bo zapach nie jest zachęcający!
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wytrwałości w walce o prawo do fotele,kanapy i tym podobnych:), buziaki!
Twoje opowiastki jak zwykle bardzo dowcipne i wciągające.
OdpowiedzUsuńPodobnie było chyba w powieściach kryminalnych-jak chcesz coś ukryć-zostaw to na wierzchu,wtedy nikt nie zauważy!A u Ciebie-nawet nie domyśli się,co jest w środku!Pozdrawiam
Ale mi wstyd... tak dawno tu nie zaglądałam (nigdzie zresztą...).
OdpowiedzUsuńWorek jest cudnej urody! I dobrze, że od razu praktyczny ;-)))
Pasuje jak ulał. Moje koty to niestety miały zwykłe, zwyczajne ochydy, a nie worki ;)
super rozmowa z kotem :)ale się ubawiłam:)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
Rozmowa z kotem bezcenna. Worek -świetny pomysł. To samo można zrobić z suchą karmą przecież - a mam. Mój pies chyba zgłupiał, przy tym strasznym upale, który panuje w mieszkaniu 30 stopni, włazi do nas w nocy do łóżka pod kołdrę.Może dlatego, że ogolony na jajko i mu zimno?
OdpowiedzUsuńUna bolsa preciosa y un gato espectacualr.
OdpowiedzUsuńBesos desde España
całkiem w porządku ten benek w worku wygląda ja mam w kocim kątku wiaderko na 20 kg żwirku ale mało efektowne jest :/
OdpowiedzUsuńhi,hi,hi,hi,hi :)))))
OdpowiedzUsuńTen zły jak osa kurier pewnie doskonale wiedział, że worek jest fajny i z pewnością to go tak rozzłościło.
Kochana uwielbiam Twoje pisanie na blogu! Rozbawiasz mnie do łez:))
Masz cudowny dar lekkości pisania! Powinnaś pomyśleć o napisaniu jakiejś książki lub zapukać do kilku wydawnictw z inicjatywą pisania chociążby (aż) felietonów.
Zgłaszam się na Twojego managera:)
Całusy.
P.S. Resztę postów u Ciebie nadrobię, jak tylko znajdę chwilkę :)
Wiesz co Kochana.Doszłam do wniosku ,że wchodzenie na Twojego bloga w moim obecnym stanie jest bardzo niebezpieczne.Nie dość,że pomału zbieram swoje obolałe kości z jednego upadku, to TU zagroza mi następny.A jak spadnę ze śmiechu z krzesła to połamię się do reszty:)
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony przecież "śmiech to zdrowie".
No to już czuję jak zdrowieję:))))
Serdeczności posyłam
Nawet nie wiesz jak ja Cię uwielbiam. Pisz częściej, Twoje posty działają na mnie kojąco i rozweselająco.
OdpowiedzUsuńSciskam
Ach te koty! Cudowne :))
OdpowiedzUsuńWorek wygląda fantastycznie! Kto by wpadl na to co w sobie zawiera....?!
OdpowiedzUsuńSugar faaaajny, a rozmowy Twoje z nim rozbawiające!
Pisz dziewczyno, czytac Cię będziemy!!!! ♥
I kto tam właściwie jest autorem bloga: Snow, czy Sugar???? Cudnego masz tego kota i pięknie o nim piszesz:))))
OdpowiedzUsuńBuziaki
M.
P.S. I zapraszam serdecznie do mnie na candy:)
UsuńKocia opowieść cudna - trochę jak z Alicji w krainie czarów;) Choć kot nie znika lecz uparcie wyleguje się w fotelu. Mój kot też tak ma a ja schodzę mu z drogi i siadam na niewygodnych meblach. Kot to kot i ja staram się go zrozumieć tylko czy on nie naśmiewa się czasem ze mnie?
OdpowiedzUsuńUściski:)
Wieczorek przy winku i Twoim blogu to to co lubię:) Worek jest zdecydowanie na swoim miejscu:) Podobnie jak Ty mieszkam na trzecim piętrze i kurierzy często tak reagują jak opisujesz, listonosz się nawet wycwanił i awizo wrzuca do skrzynki mimo, że jestem w domu, a jeden kurier kazał mi zejść na dół, ale się uparłam i w końcu on wszedł na górę. Kota masz niesamowitego, a tak na poważnie to współczuję zwierzakom, moją czarną suczkę ciągle moczę wodą. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSzczęściarz z tego kociaka ;)
OdpowiedzUsuńTakie opakowanie na żwirek, normalnie kocia arystokracja ;)
Rewelacyjny.
A Twoje opowieści - Kochana wydaj jakąś książkę - pierwsza kupię ;)
Buziaki weekendowe :*
Witaj Snow! Worek wpasował się idealnie, ale ten kurier, następnym razem, chyba każe Ci zejść po niego na parter :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Iza
To prawda, worek ze żwirkiem nieźle się komponuje.
OdpowiedzUsuńTrzy też byś "upchnęła"...
Kocham koty! Mam dwa, jeden z nich też jest niezwykle rozmowny (zwłaszcza jak chce jeść) czasem też jak wraca ze spaceru i zdaje mi relację z kłótni z psem sąsiada.
twój Sugar jest wspaniały!
Pomysł na worek świetny...powinnaś coś wydać..to znaczy napisac książke i ja wydać, masz niebywale lekkie pióro, uwielbiam Cię czytac i choc nie zawsze mam możliwośc zostawienia komentarza to zaglądam do Ciebie kiedy tylko mogę ;-)
OdpowiedzUsuńBombowa opowieść, a worek-prześliczny, wpasował się idealnie.
OdpowiedzUsuńświetny ten worek!:) ładnie u Ciebie!
OdpowiedzUsuńa kotek superaśny! jak się fajnie wyciąga hehe
buziaki
Jeszcze, jeszcze!!! Czytam H z podziałem na role, a ona w tym czasie pięknie kaszkę wsuwa :)Kochana, a nie balas się, że Ci Sugar worek rozedrze? Bo ja szczerze Ci powiem z drżeniem serca oglądałam następne zdjęcia w pamięci mając Idkę (jeszcze wtedy kuwetową) która się dopadła do worka nie schowanego. Dużo sprzątania było...po wkrótce rzec :) Ale widać Suger inna klasa Kota :) Ściskam!!!H też dodaje swoje AIAAA dla Cię :) Cokolwiek by to znaczylo :)
OdpowiedzUsuńKotek piękny, worek super się wpasowuje a Twoje teksty są niemożliwe :))))))))
OdpowiedzUsuńale się uśmialam :-)
OdpowiedzUsuń