niedziela, 30 września 2012

Maślak razy trzy.

Witam Wszystkich Zewsząd.


Ten pierwszy wyrósł w moim prywatnym lesie i ucieszył mnie wielce urodą i zapachem. Pokazał się w towarzystwie podgrzybków (czy czegoś tam) i psiarków, które aczkolwiek niejadalne, wyglądały równie pięknie :))



Duma mnie rozpierała, jaki to ja mam las grzybodajny, ale o posiłku z tych leśnych darów raczej marzyć nie mogłam:) Na szczęście dobrzy ludzie przytargali z prawdziwego lasu ilości maślaków tak wielkie, że do godziwego podziału zostałam dopuszczona:))                                                                          

 
- Co gotujesz?- zapytał Jasiek zainteresowany hałasem w kuchni.
- Duszone maślaki - odpowiedziałam kotu, który na wszelki wypadek usiadł na krześle, niedaleko własnej miseczki.
- Eeee, grzyby- pokręcił głową niezadowolony - to dobre dla ślimaków, a nie dla porządnego kota. A z czym je robisz? - zapytał przez grzeczność, bardziej zainteresowany końcem ogona niż moimi poczynaniami kulinarnymi.
- Z cebulką, śmietaną i jajkiem, je robię, a bo co?- zaczynałam być zła z powodu kociej indolencji.
- Z cebulą?! Będzie brzydko pachnieć w całym domu -  nastroszył wąsy i już zbierał się do wyjścia, gdy nieoczekiwanie dodał - lepiej zrób z jogurtem, to cię brzuch nie rozboli.
- Znalazł się, znawca ludzkich brzuchów - niepewnie spojrzałam na kota i z rezygnacją sięgnęłam do lodówki po jogurt - dietetyk filozof- pomyślałam i jeszcze raz uważniej przyjrzałam się Jaśkowi. Plamy na jego grzbiecie miały bardzo jednoznaczny kształt i porównując go z trzymanym w ręku kolejnym grzybem, nagle doznałam olśnienia.
- Jasiek! Dałam Ci złe imię, powinieneś się nazywać Maślak!- wykrzyknęłam radośnie zachwycona własną pomysłowością.
- Słucham?- kot spojrzał na mnie tak wymownie, że szybko policzyłam, czy mam wszystkie klepki na swoim miejscu i w przekonaniu, że mam, dalej wyjaśniać.
- No masz na plecach łatkę w kształcie grzybka, powinieneś mieć na imię Maślaczek. I oczko Ci się maśli - zapalałam się coraz bardziej do pomysłu - fajne imię, nie?
- Nie - odpowiedział ponuro kot, przyglądając się w lustrze swoim łatkom - Nie fajne.
- Oj tam, nie masz poczucia humoru, właśnie, że będę Cię nazywać Maślak - obstawałam przy swoim genialnym koncepcie.
- Taaaak?!- Jasiek był już najwyraźniej wkurzony - Jeśli chociaż raz powiesz do mnie per Maślaku, to ja będę do Ciebie mówił Ty... Ty...Purchawko!
- Dobra, żartowałam! - zawołałam przepraszająco,  ale było to już wołanie na puszczy, bo obrażony Jasio odwrócił się tyłem do mnie i znieruchomiał, demonstracyjnie pokazując futerko z grzybkiem, cobym sobie nie myślała, że mi głupie pomysły ujdą na sucho.


- Ehh, Ty Jaśku- pomyślałam - będziesz zawsze Jasiem, ale i tak sobie czasem w duchu powiem do Ciebie:  "Mój Ty Maślaczku Najsłodszy", no i co mi zrobisz? :))))

Duszone grzyby wyszły przepyszne i znalazły amatorów, nim zdążyłam pstryknąć fotki.... może następnym razem?

Nie wiem, jak Wy, ale ja się zupełnie nie wyrabiam z czytaniem i komentowaniem wszystkich nowych postów, tyle tego jest! Ale staram się, jak mogę :)))
Pozdrawiam najserdeczniej z życzeniami dobrych dni.
 P.S. Nie wiedzieć czemu,  moja jesień nie chce być pomarańczowa, jeno fioletowa. I co zrobisz, jak nic nie zrobisz:))
Buziaki.


29 komentarzy:

  1. No maślak jak się patrzy...swoją drogą ma Jasiek dar przekonywania;)))
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Snow Miła :) a jak żeś to zrobiła, że w lesie twym grzyb maślak wiedzie prym? ;) Swego czasu kupiłam grzybnię, zapodałam ją w ogrodzie według przepisu i... trzy lata minęło bez odzewu. Co najwyżej raz na jakiś czas pokażą się miniaturowe białe grzybki w bardziej wilgotnych rejonach trawnika. A jak już jestem w tym grzybnym temacie, to jaśkowy maślak bardziej wygląda mi na podgrzybka. ;)
    Uściski serdeczne przesyłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie robiłam, wzięło i wyrosło :))) Całuję:))

      Usuń
    2. Szczęśliwy Twój las :) Uściski :)

      Usuń
  3. Noż!!! Czemu wszędzie są grzyby - nawet na kocich futerkach- tylko u nas nie?!! Czymże zawiniliśmy pytam?!
    I wcale się nie dziwie Jaśkowi, że Maślakiem być nie chce!! Też bym nie chciała :)Ściskam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana ten grzybek to nie maślaczek, to, sądząc po nóżce, koźlak szary i jeszcze urósł w pobliżu brzozy, one lubią takie miejsca. Może Jaśkowi bardziej się będzie podobał, jak będziesz mu maśliła od koźlaczków:)))) A u mnie na działce rosną najprawdziwsze rydze!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, maślaki się pochowały w trawie i mchu, ale też były i rydz (szt. jeden) w zeszłym roku się pojawił, hi,hi

      Usuń
  5. Ja również uważam, że ten na pierwszym zdjęciu, to kozaczek czerwony:)U mnie dzisiaj też grzybowo- dwie kanie , a la schabowe :)))))Pycha:))) Jasiek może być Maślakiem, też piękne imię dla kota:)) pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Miło masz na działeczce,mało ze las to jeszcze grzybki!
    Jasiek cudny i z tyłu i z przodu,że się tak wyrażę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Grzyby godne zazdrości, ja tylko w państwowych lasach znajduję maślaczki:) Jasiek jak zwykle wywołał uśmiech na mojej twarzy:) Fioletowa jesień też jest piękna...

    OdpowiedzUsuń
  8. Szczęściaro:)własne prywatne grzyby:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Śliczne grzybki...ja dziś też wybrałam się do lasu:))

    Ślę ciepłe jesienne pozdrowienia z uśmiechem serca*
    Peninia ♥

    http://peniniaart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie też dziś grzybki ...a smagliczki mamy takie same ;)))
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No taak:)jak mawiają "bogatemu to nawet diabeł dzieci kołysze".....a co niektórym grzyby same w ogrodach rosną,a jam się za nimi nachodziła w tym tygodniu i kicha,trochę maślaków i kani:)))pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. faktycznie Pan Kot z Grzybowego Lasu:)) szlachetnie brzmi, może on arystokrata? pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  13. No cóż, chyba rozumiem Jaśka.Gdybyś spróbowała go nazwać Borowik, no może Kozaczek? Ale Maślaczek wydał mu się zapewne zbyt mało szlachetny:)))Ma kocina charakterek i swoja dumę, a co?
    Ale mi narobiłaś apetytu tymi grzybami.I co ja teraz biedna zrobię, gdy u mnie grzybów niet.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. Faktycznie, grzybek jak żywy! U nas z grzybami marnie, zwykle nawet ze zwykłego spaceru przynosiłam przynajmniej jeden grzybek, a teraz cieniutko! Chociaż niejadalnych pełno!
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dla mnie to raczej borowiczek :) Jak kiedyś wydasz rozmowy kocie w wersji książkowej - to ja jestem chętna :)

    OdpowiedzUsuń
  16. iekny ten Twój Maslak i ogród fioletowy ;)
    pozdrawiam
    Ag

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękna taka jesień fioletowa , a grzybków zazdraszczam ;) mnie jakoś nikt nie chce obdarować , ale może w końcu sama na jakieś grzybobranie się wybiorę :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja byłam ostatnio na grzybach i co najwyżej mogłam sobie mchu nazbierać :), a u Ciebie grzybki "pod nosem" rosną:)
    Pozdrawiam Cię serdecznie i pogłaskaj ode mnie Jasia :)

    OdpowiedzUsuń
  19. a my kiedys pod sosona przenosiliśmy grzybnie i......i nic:?(((,,Jasiek-Maslak jest cudowny:)...a Purchawka...hihihiu...rozbawiła mnie do łęż:))

    OdpowiedzUsuń
  20. u nas teraz coś też grzyby zaczeły rosnąć:) teściu ostatnio częstował mnie kanią...ale niestety nie byłam w stanie przełknąć:))

    OdpowiedzUsuń
  21. Mniam ale mam ochotę na grzybki ale tych u nas niet:(
    A Jaśka-Maślaczka całuję w futerko:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Tp jak ostatnia z ostatnich dotarłam na Twojego bloga aby powiedzieć Ci zakochałam się w Twoim Jaśku.No to pa....Ewa

    OdpowiedzUsuń
  23. Witaj,
    ja też mam kota biało-rudego :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Uwielbiam Twojego bloga... śmieję się, płaczę...

    OdpowiedzUsuń
  25. Chwal się, chwal, chwalipięto!!!!!!!!!!! Że sobie idziesz niby nigdy nic, a tu grzyb...
    Piękne:). A Jasiek- Maślaczek fajnie brzmi!
    Całusy wielkie przesyłam i podobają mi się Twoje, nie pomarańczowe kolory jesieni!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wszystkim Zewsząd za każde słowo :))