środa, 25 kwietnia 2012

Stokrotne przyjemności.

Witam Wszystkich Zewsząd


Taaaaaaaaaaakiej przerwy w blogowaniu to ja jeszcze nie miałam:))

Nawet mój Krakowski Braciszek się zaniepokoił brakiem aktywności na blogu, więc śpieszę donieść, że jestem cała i w miarę zdrowa, tylko ten czas przedmajowy zjada mnie zawodowo :))
Twórczo, w związku z powyższym, tak zwana plaża, ale pogadać do Was przecież mogę:)))
Dziś będzie o stokrotkach i przyjemnościach.

Ze stokrotkami było raczej kiepsko, bo nabywszy je drogą kupna jakieś dwa tygodnie temu, nie ośmieliłam się pakować w mało wiosenny grunt. Postawiłam na balkonie z nadzieją, ze jak się kocie i moje marzenie spełni, to i one znajdą swoje miejsce w ogrodzie. O płonna nadziejo! Zimny wiatr, nie mniej zimny deszcz i...po stokrotkach. Uhh
Przeniosłam w te pędy całkiem zwichnięte biedactwa na parapet kuchenny i.....dały radę:))) Dziś uśmiechają się do mnie w podzięce:))


Teraz o przyjemnościach paczuszkowo- pocztowych :))

Zamówiłam sobie u Agnieszki (Kapryśne inspiracje) pojemniczek z ptaszkiem. Dziś dotarł, jest śliczny i teraz siedzę nad nim, jak nie przymierzając Kłapouchy nad pustą baryłką i wkładam do niego swój pęknięty balonik (jak to Prosiaczek mówił? "Ja go pękłem" ?) Czyli rozważam wszelkie opcje zagospodarowania naczynka :)))



Druga przesyłka była skierowana głównie do Sugara, który po rozpatrzeniu wszelkich za i przeciw, zaakceptował pomysł wstąpienia w pewne miejsce, gdy okazja się nadarzy:)))
Nadawca, skąd inąd serdeczny przyjaciel, przysłał mi obrazek z Anglii, ale zapomniał podać nadawcę. Całe dochodzenie przeprowadziłam (włączajac w to zagraniczne blogi, hi, hi), nim się sprawca sam przyznał:)))


A na koniec o jeszcze jednej przyjemności.
Dostałam kolejne wyróżnienie i do tego zupełnie niespodziewane, co czyni je jeszcze milszym:)))
Wyróżniła mnie Elila z bloga Mój Mały Świat i jeszcze lat ujęła:))) Dziękuję Elilko za niespodziewane uznanie:))
No to wypada pobawić się jeszcze ( może już ostatni?) raz:))



Zasady dla tych , co nie pamiętają:)))
Wyróżnić 5 blogów, które mają poniżej 200 obserwatorów i podlinkować sobie banerek:))

Ja ze swej strony wyróżniam dziewczyny z blogów:

Kuchenny bałagan
La Maison de Mademoiselle
Wieczorami
Mój Dom Moja Przystań
Dom Na Wygnanku

Za co wyróżniam? Za to , ze jesteście:))) Kochane, pozdrawiam Was serdecznie.

Wszystkich Zewsząd zaś ściskam wiosennie (już:)))) i do miłego....

piątek, 20 kwietnia 2012

Kocie marzenie

Witam Wszystkich Zewsząd.


Sugar i ja mamy wspólne marzenie. Potrzeba nam przestrzeni, słońca, zieleni i ciepła. 
Chcemy, żeby było jak na zdjęciach i już.
Jak się nam marzenie spełni, damy znać:)))




Póki co, dziękuję za wszystkie słowa skierowane do mnie i za to, że macie poczucie humoru:))) Buziaki.

środa, 18 kwietnia 2012

Pogoda butelkowa:))))

Witam Wszystkich Zewsząd.


Pogoda butelkowa, cokolwiek to znaczy, nie nastraja mnie do.... no właściwie do niczego mnie nie nastraja, uhh.

Postawiłam na czytanie i ignorowanie tego, co mam za oknem.
 Czytam "Białego kruka " Stasiuka i udaję, że nie widzę zmagań słońca z chmurami i nie słyszę wiatru.
Postawiłam, jako się rzekło na czytanie, ale postawiłam też w kuchni kilka naczyń butelkowych i butelkopodobnych. Nawet są dość postawne. A ponieważ moja negatywna postawa wobec pogody nie jest bezpodstawna, stwierdziłam, że obojętność wobec takiego stanu rzeczy to podstawa i żadnego innego celu przed sobą nie postawiłam.
Butelki po aloesie postawił mi przemiły sąsiad pod drzwiami (tusząc, że coś z nimi zrobię). Postawiłam na aptekę, robiąc podstawowy decoupage:))))
 Coś bredzę .... to może pokażę to postawione :))))













A na koniec podstawowe pytanie: A jeśli lepiej być nie może?!?
BUZIAKI :)))

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Print room, deszcz i nocne zdjęcia

Witam Wszystkich Zewsząd



No i wszystkie zaklęcia i odczynianie uroków, a i niepobożne życzenia co do losów niejakiej Marzanny, wzięły w łeb!
Już w sobotę wszelkie znaki na niebie i ziemi, a głównie te w moich kościach, wskazywały, że lepiej nie będzie. Ale to, co zaproponowała mi pogoda w niedzielę rano, no to już tak zwane przegięcie jest! Jak zaczęło lać, to tak mam do dziś, Uhh
Niedzielne spacery, wyjazd do lasu, sadzenie kwiatków...... taa, jasne!
Na stole miast serwety, kwiatów i takich tam niedzielnych gadżetów, pojawiły się pędzle, farby, kleje i papier ścierny, no mówię Wam, odświętnie jak diabli:)) Podłoga usiana skrawkami wycinanego papieru, wprawiła M. w osłupienie, ale nie mogłam fundować sąsiadom odkurzania przy czerwonej kartce w kalendarzu. Z tyłu głowy miałam upominający tekścik "pamiętaj, abyś dzień święty święcił", ale bez instrukcji (choćby małym druczkiem), jak go święcić, przy takiej pogodzie. Ehhh... Wykorzystując lukę w niebiańskich przepisach, wzięłam się do roboty, a radość tworzenia niech mi będzie , gdzie trzeba, policzona....

Tak oto w strugach zaokiennego deszczu powstała skrzyneczka na herbatę techniką print room zdobiona, bo musiałam sprawdzić, czy potrafię:))
Jeszcze w słoneczny piątek odwiedziłam dziewczyny z "W malowanym kufrze" i oprócz fajnych formatek, po które się tam wybrałam, przytargałam do domu papier z adekwatnym motywem i, co najważniejsze, inspirację oraz instrukcję obsługi tegoż. Potem to już poszło łatwo, bo Marta z "Deco-pasji" czarno na białym (sensu stricte!) wyłożyła w swoim kursiku, o co chodzi z tym print roomem. Marto jesteś wielka!!!

Pudełko wyszło nieco przeładowane, ale musiałam popróbować wszystkiego jednocześnie:))) Fajna zabawa!






No, ale  co tu robić, kiedy lakier schnie?

Machnę sobie wieszaczek, pomyślałam radośnie i machnęłam :))
A potem to już się zrobiła noc ciemna ( z deszczem bez zmian), a ja bez dokumentacji zostałam....

Ktoś kiedyś jednak tę lampę błyskową w aparatach wymyślił w jakimś konkretnym celu. Myślę, ze specjalnie dla mnie i na takie okazje:)) Wdzięczna niezmiernie pomysłowemu wynalazcy, pstryknęłam fotki puzderka, wieszaczka, a i jeszcze zegar się załapał, com go do kuchni bieliła kilka dni temu :)) Po czym ukontentowana wielce, że niedziela minęła mi bez używania brzydkich wyrazów w ilości przekraczającej  zasady dobrego wychowania i nie nadwyrężających poczucia smaku, udałam się na spoczynek.






Fachowcy od pogody mówią, że mam jeszcze parę dni poczekać.... Dobra, poczekam, ale tylko parę, bo potem rezerwuję bilet do Egiptu, albo gdzieś obok, byle w tamtym kierunku:)))
Pozdrawiam Was bardzo bardzo ciepło i serdecznie:)))

sobota, 14 kwietnia 2012

Zanim zapomnę...

Witam Wszystkich Zewsząd


Zanim opadną ostatnie płatki świątecznych tulipanów i nim pochowam wielkanocne dekoracje, by powoli zapomnieć jak to z tymi świętami było, wrzucam kilka wspominkowych już fotek :))

Byłam wczoraj na działce w poszukiwaniu wiosny i oprócz kwitnących forsycji i kataru nie znalazłam nic, co mogło by natchnąć mnie wiosennym zapałem do działania , buuuuu. Nawet kretom nie chciało się wyglądać na świat.
Zdegustowana takim stanem rzeczy, wróciłam do domu i wzięłam się za prace, które z wiosną nic wspólnego nie mając, zajęły mnie na tyle, żeby permanentnego wkurzenia bliskim nie okazywać...eeeh

Co zrobisz, jak nic nie zrobisz  (jak mawiał artysta Adam Ferency w pewnym serialu).....chociaż sobie fotki pooglądam :)))

Na początek coś, co przykicało do mnie tuż przed świętami za sprawą Olgi  (Hand made by Olga) i codziennie wprawia w dobry humor. Dziękuję, Olgo, Twój fantastyczny zając nie podzieli losu innych dekoracji i będzie sobie kicał po mojej kuchni cały rok:)))


W pobielonej kuchni władała niepodzielnie duma moich przedświątecznych zakupów czyli Królowa Patera :)))


Domki, które ma niejedna z nas, dzięki Cat-arzynie :)) usztywniłam tekturką, a zatem swobodnie przetrwają do następnej wiosny, wisząc sobie tu i ówdzie :))




A na koniec jeszcze fotki głównych bohaterów wielkanocnych dekoracji, czyli ostatnie w tym sezonie pisanki :))












Tak właśnie pożegnałam czas świąteczny, marząc w duchu, że uparta,  topielica Marzanna weźmie przykład z Titanica i spłynie wreszcie na dno morza :))

Słońca i ciepła Wam życzę !!!!!

środa, 11 kwietnia 2012

Podumanka z woreczkiem w tle

Witam Wszystkich Zewsząd





Melduję, że u mnie święta też skończyły były się :)))

Przeżyłam, a fakt ten poczytuję sobie za sukces, bom myślała, ze jeśli nawet nie zejdę na zawał przy przypalonym schabie, to budyń ręcznie robiony do napoleonki, który , nie wiedzieć czemu przypominał zupę pomidorową z nadmierną ilością śmietany, już na bank mnie do grobu wpędzi...
Jednakowoż,  jak nadmieniłam,  przeżyłam, bo schab zwęglony jeno zewnętrznie i dekoracyjnie umaziany w sosie chrzanowym, skrzętnie swe przypalenie zakamuflował, a napoleonkę spożywano w miseczkach łyżkami i nikt się nawet nie zająknął, że na porcelanowych talerzykach i widelczykiem jeść by ją należało :)) Oj tam, oj tam.
 Święta przesunęły się w czas przeszły, mimo wszystko, dość łagodnie, a ja z życiem uszedłszy, postanowiłam ogarnąć się już tak całkiem wiosennie, bezczelnie wskazania termometru zaokiennego ignorując.

Woreczek w tytule ma tu swoje uzasadnienie, bo plan jest taki, żeby wszystko co zimowe, w worki i woreczki upchnąć, a potem się...zobaczy:)) W tym celu nabyłam drogą kupna worki próżniowe, przygotowałam odkurzacz i zamierzam dzieła dokonać.
Że co? Że w czwartek ma padać i ma być chłodniej?  Że jeszcze trzech ogrodników i ta w maju jakaś tam zmarznięta Zośka? Trudno.
Najwyżej pożyczę garderobę od M. i jakoś przeczekam, bo raz zakorkowanych worków otwierać i wybebeszać nie zamierzam!!! Uparłam się na tę wiosnę i żaden Pankracy, Serwacy czy inny Bonifacy nie będą mi mówić, co mam na siebie włożyć! Ma być ciepło i koniec tematu :)))
W załączeniu zdjęcie woreczka, które należy potraktować bardzo symbolicznie :))
 A jakby ktoś słyszał szczękanie zębami sugerujące, ze to z zimna może, to proszę nie myśleć, ze to ja. Ja swoje zacisnę!!!!

Dalszy ciąg reminiscencji poświątecznych w następnym poście :)))
Pozdrawiam serdecznie, a za wszystkie wspaniałe życzenia bardzo jeszcze raz dziękuję Wszystkim Zewsząd :))


wtorek, 3 kwietnia 2012

A NA ŚWIĘTA.....

.....ŻYCZĘ WSZYSTKIM ZEWSZĄD POMYŚLNOŚCI WSZELKIEJ, ZDROWIA, RADOŚCI (TEJ ODŚWIĘTNEJ I TEJ CODZIENNEJ). ŻEBY WAM POMYSŁÓW WENA NIE SKĄPIŁA, A FORTUNA ZAWSZE BYŁA PRZYCHYLNA:))) I NIECH BLISCY ZAWSZE BĘDĄ BLISKIMI! ŚWIĘTUJCIE SZCZĘŚLIWIE I RADOŚNIE:))


I NIECH MOC TWÓRCZA BĘDZIE Z WAMI :))) ALLELUJA!!!

                                                                                                                               SNOW

P.S. Już dziś Wam dobrze życzę, bo wiem, że te najbliższe dni będą dla mnie bardzo intensywne i pełne nieprzewidzianych,  dodatkowych zajęć..... Obiecuję, że kiedy wszystko uładzę, znajdę czas na dzielenie się z Wami moim światem, a nowym obserwatorom przyrzekam dłuższe odwiedziny...
Dziękuję, że cały czas tu jesteście:))))
                                                                                      

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

"Hej, przeleciał ptaszek" czyli wyniki candy

Witam Wszystkich Zewsząd



Już myślałam, że nie dam rady, bo blog mi psikusy robi, najpierw znika całkiem, a teraz tak zamula, że mam problemy z wizytami u Was, nie mówiąc już o komentarzach.....a tu wyniki candy trzeba podać, a wcześniej jeszcze tego całego randoma uruchomić...o matko! Już myślałam, że będę sierotki szukać, ale po nocy ciężko znaleźć, a wizja robienia prawie 150 losów, no cóż, zawał gotowy :)))
Ale chyba przełamałam prima aprylisowe zapędy fortuny i losowanie się odbyło po bożemu:)))

Dziękuję wszystkim uczestnikom mojej zabawy rozdawniczej, a jest komu, bo wszystkich komentarzy było równo 150, kiedy odliczyłam mój, który się tam gdzieś zapodział i Jutkę, komentującą candy, ale w zabawie udziału nie biorącą (na własne życzenie:))),  zostało aż 148 wpisów! Nie spodziewałam się tak dużego zainteresowania, a ptaszęciu, które czeka na nowego właściciela, nawet  to do głowy nie przyszło, coś chyba jest na rzeczy z tym ptasim móżdżkiem:))))

No to statystyce zadość uczyniłam i pora na dokumentację obrazkową:))






Maszynka do liczenia swoje zadanie spełniła, a ja dawaj odliczać komentarze i szukać szczęśliwca....

No i policzyłam do 15-ego komentarza ( a myślałam , że tylko do trzech umiem zliczyć:))) i wyszło mi, że autorem jest..... Olga :))))



Śliczne te cukieraski :) Ptaszki na wiosnę -cudo i serduszko też ,staję w kolejce.Pozdrawiam:)


Olgo! Gratuluję i cieszę się, ze ptaszek pofrunie w Twoje zdolne łapki:))) Poproszę szybko o namiary, to może jeszcze zdąży  zjeść u Ciebie okruszki z świątecznego stołu:)))

Ehhhh! No to pierwsze candy mam za sobą:))) Wszystkie następne to już przysłowiowa bułka z masłem:)))

Jeszcze raz dziękuję Wszystkim uczestnikom zabawy, nadmieniając, ze cieszę się ogromnie z nowych znajomości, przy okazji tej zabawy poczynionych:)) 
A teraz zmykam spać, bo noc ciemna i (psia mać!) zimna, rozpościera się wokół, a ja jutro znowu do okulisty....
Buziaki

P.S. Jeśli w ostatnich dniach nie zajrzałam na Wasze blogi, to proszę o wybaczenie, bo to nie z zaniechania wizyt, jeno przez upór komputera, który, nie wiedzieć czemu, zbiesił się i pełnej współpracy odmawia. Może na prawdziwą wiosnę czeka (prędzej na zaprzyjaźnionego informatyka, który ostatnio wielce zajęty jest) i bunt wzniecił z niecierpliwości....ehhh, ja mu się po prawdzie nie dziwię :)))))