środa, 24 grudnia 2014

Puk, puk....




Najwspanialszych Świąt Bożego Narodzenia i Cudownego Nowego Roku, Wszystkim Zewsząd życzą

                                             zahibernowani Jasiek i Snow :)))))

sobota, 19 kwietnia 2014

Od nas też... :)))



                                                WESOŁEGO ALLELUJA WSZYSTKIM ZEWSZĄD
                                   ŻYCZĄ
                         SNOW I JASIEK

poniedziałek, 3 marca 2014

Patera shabby (na ...ostatnie pączki :))

Witam Wszystkich Zewsząd


Ostatki karnawału i ostatki sił we mnie.....
Przygotowania do przyjazdu hiszpańskiej córeczki zakończone i mogę już spać spokojnie, zabezpieczywszy dziecięciu kąt do bytowania, nim znowu mi gdzieś z gniazda rodzinnego wyfrunie....
W tak zwanym międzyczasie gasiłam zapalone oskrzela i między praniem obrusów a atakami kaszlu wymodziłam sobie paterkę na ostatkowe pączki, czy inne faworki. Tak po prawdzie, to najbardziej mi się marzą krakowskie obwarzanki, a jak pamięć ludzka nie okaże się zawodna, to już dziś wieczorem będę sobie przypominać ich smak...
Tak , czy siak paterka gotowa :))
Wygrzebałam ją swojego czasu w klamociarni (Iwonka i Madzia zapewne pamiętają) i odstawiłam do kolejki rzeczy, które muszę zrobić. Otóż " nadejszła wiekopomna chwila" (dla paterki) i chociaż przypomina sienkiewiczowską "krzywą kądziołkę" to i tak mnie cieszy :))

Taka była....


Wynalazłam dla niej glinianego ptaszorka do towarzystwa i jest tak.....





I nawet tych krzywizn, które aparat bezlitośnie obnażył, specjalnie nie widać.
Jasiek chciał tam poukładać myszy, ale tyle ich nawtykal, ze mu pospadały i zrezygnował :)))

Zaczęłam się też kręcić wokół pisanek, ale kaszel i kichanie nie sprzyjały robocie, więc odpuściłam....no jest jeszcze trochę czasu :)) chyba???

Trzy "jaskółki" tegorocznej wiosny jeszcze nie czyniące....




Wiosna mi się jawi w tym roku bardzo ptaszęco :))) Że co? Że niebieski? Oj tam, oj tam, ale za to śpiewająco :))))


Póki co, głos mam lekko wroni z nutką gdaczącą, w porywach wrzask sójki przypominający, czego nikomu doświadczać nie życzę:)))
Buziaki




poniedziałek, 17 lutego 2014

Jasiek w roli głównej :)))

Witam Wszystkich Zewsząd



- Co ty tak szeleścisz i szeleścisz od samego rana ? - Zaspany Jasiek wylazł z koszyka i leniwie wdrapał się na kanapę. Był tak zaspany, ze nawet mu się wskoczyć nie chciało.
- Kakuję maczuszki - odpowiedziałam przytrzymujac zębami pętelkę niesfornej kokardki.
- Słucham?! - Jasiek przetarł łapką lewe oko, ale łypnął na mnie prawym - co robisz???
- No mówię przecież, pakuję paczuszki - sznurek podporządkował się i zęby miałam wolne - a ty którego słowa nie rozumiesz, Kocie?
- Obu - burknął Jasiek - nic nie rozumiem, jakie paczuszki, wyjeżdżamy gdzieś?
- Paczuszki wyjeżdżają, my zostajemy - wyjaśniłam przyglądajac się zapakowanym pudełkom i zastanawiając się, czy nie pomylę adresatów.
- Znaczy się zostajemy - Jaś pokiwał głową ze zrozumieniem, ale po chwili zaczął się wiercić niespokojnie i już wiedziałam, że będzie przesłuchanie.


- To dla kogo te pudełka i z jakiej oka..... - Jasiek zaczął indagacje, ale mu przerwałam.
-  Jasieńku, różne to okazje i różne miejsca przeznaczenia, jak dotrą na miejsce to Ci opowiem, a teraz chodź tu do mnie, bo ja też mam pytanie.
-  Ooo, jeśli chcesz wiedzieć, dlaczego zostawiłem ślady łap na blacie, to mogę ci od razu wyjaśnić....no...tego, ten zlewozmywak był cały mokry, a ja tylko raz do niego zajrzałem, czy ten zeszłoroczny pajączek już się obudził....ale go tam wcale nie było, a ja nie zauważyłem, że mokro i potem... no i sobie poszedłem...
- Jasiu, odpuść sobie, przecież to nie mnie denerwują twoje ślady na blatach, tylko tego Dużego, jak chcesz to go przeproś, chociaż już je pewnie dawno wytarł.... Ja o czym innym chciałam...
- O czym innym? Ja nic nie zrobiłem. - Jasiek na wszelki wypadek zrobił maślane oczy kota ze "Shreka" i zasłonił się ogonem.
- Jasiek, na litość boską, ja chcę tylko zapytać, czy będziesz dziś świętować? - Matko! Dogadać się z tobą nie można.
- Świętować? Co świętować? Znowu jest Sylwester? Będą strzelać? - Kocisko śmignęło z kanapy z szybkością światła i znalazło się na moich kolanach - Nie lubię tego święta - zwierzył się wtykając mi nos pod pachę.
- Jasiu, Jasieńku - ułożyłam kota wygodnie - nie będzie fajerwerków, dziś jest Święto Kota i jak chcesz, to całe popołudnie będę Cię głaskać po brzuszku i mówić, jaki jesteś wspaniały , może być?
- Mrmmm, po brzuszku - Jasiek z rozmarzeniem wyciągnął się na moich kolanach, gotowy celebrować swoje święto choćby i całą noc.. - To mówisz, że jaki ja jestem? - dopytywał się między jednym głaskiem a drugim - Że wspaniały? A jaki jeszcze?
- I jeszcze , Jasiu, jesteś.....
Tu nastąpiła długa lista kocich zalet i przymiotów wszelakich, której tu przytaczać nie będę, bo przecież mam ręce zajęte głaskaniem :)))


Posta mogłam dokończyć tylko dlatego, że Ogoniasty Beneficjant upojony pochwałami i mizianiem, usnął na dobre i posapując cichutko, śnił o zlikwidowaniu Sylwestra, na rzecz kolejnego Dnia Kota.:))



W imieniu Jaśkowej Śpiącej Królewny, wszystkim kotom życzę, w dniu ich święta, szczęśliwych domów, zawsze pełnych miseczek i ludzkiej miłości!
Snow


piątek, 14 lutego 2014

Sercowy remanent czyli mini podumanka :))

Witam Wszystkich Zewsząd

Żeby nie tracić czasu na czcze rozważania, czy to fajne , czy może nie całkiem fajne jest to walentynkowe święto, powiem krótko : serca nigdy za wiele, cokolwiek to znaczy :))
A skoro postawiłam już tezę, którą interpretować każdy może, a nawet powinien, według własnego uznania, to moich argumentów na jej poparcie użyję, że tak powiem, z poziomu semantycznego.
 Bo co by kto nie myślał, serce, jakie jest, każdy widzi... a ja rozejrzawszy się po chałupie mojej, znalazłam ich całkiem sporo, co niniejszym prezentuję :))
Robię więc sercowy remanent, nadmieniając, że owszem owszem, świętuję i moją "Walentynkę", a nawet dwie, podarowałam.....szafie :))


A niżej reszta sercowej prezentacji :)))




























Przemiłego dnia Wam Życzę, a Jasiek, który ma serce wielkości serca dużego wołu, dołącza się do życzeń:))))

P,S. A tak między nami, to myślę, że zawartości serca w tych sercach nie da się żadną miarą policzyć.
Buziaki :)))

środa, 29 stycznia 2014

Pasterka?

Witam Wszystkich Zewsząd

Coś mi się ta hiszpańska pasterka przedłużyła jakoś......
To może spuśćmy na nią zasłonę, a ja o całkiem innej tu wspomnę, bo po prawdzie z wigilijnym wędrowaniem do stajenki nic wspólnego nie ma, ale za to z tym, dokąd moje myśli wędrują, sporo :)))



- Coś ty mi tu przywiozła z tego Madrytu????? - Jasiek rozsiadł się w pozycji mało kociej i udawał, że mu tak wygodnie, a na prezent patrzył ponuro i z niedowierzaniem.


- Wiedziałam, wiedziałam, ze będziesz marudził - westchnęłam .
- No bo co to właściwie jest?! - Jasiek szykował się do dłuższego przemówienia, w którym motyw wiodący dotyczył bezrozumnych istot człowieczych, które nie dość, że porzucają swoje ukochane zwierzę na długi czas, to jeszcze jak już łaskawie wracają, przywożą prezent, nie bójmy się słów, no całkiem z ...czapy.
- Tak, tak, wiem - weszłam kotu w słowo, żeby się z pretensjami rozwinąć nie zdążył - daj mi się wytłumaczyć...
- Ale jakie tłumaczyć? - prawie wrzasnął kocio - z czego tłumaczyć? To już w całym Madrycie ani jednej porządnej myszy nie było?!
- No, kurczę, Jaśku, chodzi o to, że nie było, nie było ani jednej, oni tam wcale myszy nie mają, ani kawałka..- próbowałam dotrzeć do rozfukanego kota, ale daremnie.
- To trzeba było gdzieś dalej szukać, popytać, postarać się, a nie wyjeżdżać mi tu z tym, no... z tym czymś... - Jasiek spojrzał na podarunek z obrzydzeniem i dalej perorował. - Czy ja wyglądam na małą dziewczynkę?! Widzisz u mnie jakieś kucyki, kokardki, spódniczkę? Czy ja dziecko płci żeńskiej jestem????
- Ależ skąd, nawet mi to do głowy nie przyszło, Jasieńku - zaprotestowałam słabo, bo żadnego z wymienionych przez kota atrybutów, dostrzec w nim nie zdołałam, a szkoda, bo już jawiła się jakaś nadzieja na sensowne usprawiedliwienie mojego, tak nagannego czynu. Nic z tego. Trzeba się dalej tłumaczyć. - Przysięgam ci, że wszędzie szukałam i nie znalazłam....to co miałam robić? Nic nie przywozić? Dopiero byś się obraził...
- Jasne, nie było - kot płynnie przeszedł w ton ironiczny i zjadliwy - nie było, to złapałaś pierwsze z brzegu i myślałaś, że z głowy....
- O! To nie jest prawda! - Uniosłam się honorem - to bardzo przemyślany prezent jest...
- No nie mogę! Jak mogłaś myśleć, że zachwyci mnie ten cały.....ten, uhhh... no ten miś!!!!
- Dobra, - skapitulowałam - wyraźnie nie zachwycił, ale nie mów, że nieprzemyślany jest, bo to pamiątka z Madrytu miała być, a stolica Hiszpanii ma w herbie niedźwiadka, ignorancie jeden!- Epitet na koniec dodałam celowo , ale z mizerną satysfakcją.
- No teraz to już ściemniasz - kot nie spuścił z tonu, ale zerknął uważniej na pluszową maskotkę - żadne poważne miasto nie weźmie sobie do herbu jakiegoś miśka.
- A właśnie że weźmie i to takiego pod drzewem poziomkowym.
-  A ha, ha - Jasiek turlał się po kanapie - drzewo poziomkowe, nie wytrzymam.... i może jeszcze gruszki na wierzbie, a pod spodem krokodyl i dwa szopy pracze, a ha ha, ale pojechałaś....no nie ...
Tego to ja nie wytrzymałam. Złapałam futrzaka pod pachę i posadziłam przed monitorem. - Popatrz sobie, kocie jeden! Będziesz mi się tu ze światowej kobiety nabijać... O! Proszę.



- To jest rzeźba, na której jak byk jest niedźwiedź, a każdy Hiszpan wie, że to drzewo jest poziomkowe i już. 
- Yyyyy? Sama robiłaś to zdjęcie? Może to pomyłka? - Jasiek próbował podważyć mój dowód rzeczowy, ale widziałam, ze wąsy mu powoli opadały i złośliwy uśmieszek zniknął z pyszczka.
- Teraz mi wierzysz? - triumfowałam - kupiłam ci misia, bo bardzo madrycki jest, a myszy nie było i kropka.
Jasiek zlazł z moich kolan i poszedł obwąchać nieszczęsną zabawkę, po czym mrucząc pod nosem coś o wyższości myszy nad niedźwiedziami, pacnął ją łapką, a stwierdziwszy, ze miękka jest i da się turlać, pognał z nią do swojego pokoju, rzucając mi ponad ogonem mocno niewyraźne: "no to dzięki".... Cały Jasiek.

Do hiszpańskich wspominek będę powracać jeszcze nie jeden raz....ale tymczasem rzeczywistość upomina się o swoje, a pamięć posłuszna i tak obrazy z przeszłości przechowa cudne wspomnienia budząc, o choćby taki obrazek, jak ten....

Pałac królewski o zmierzchu.
A wracając do mojej pasterki, to ta  krzyżykowana była w przerwach między przestawianiem mebli w pokoju kota, który prawdopodobnie już niedługo kocim pokojem być przestanie.....( ale o tym póki co, sza ...), a zajęciami innymi, które codzienność nam serwuje. Pastereczka powędruje szukać wiosny w pewnym miłym domu, a ja pewnie coś nowego na tamborek wrzucę...


Poza tym jestem winna moc podziękowań wszystkim, którzy pod moją nieobecność dobrze mi życzyli, znajdując zajęcie dla listonosza a mnie radość wielką przynosząc.
Uśmiecham się więc w podziękowaniach między innymi do Mamonka, Cheni, Palmette i Leniuszkowa.....Kochane jesteście :)))))))))) A za wszystkie życzenia blogowe także podziękowania ślę.
Peninio Kochana. Wygrane bałwanki dotarły i są cudne:). Smak i zapach pierniczków od Ewkiki wciąż daje o sobie znać. Och Ewciu!!!!!
No i tak dni zimowe mijają szybko i niezauważalnie, a po drodze jakieś uroczystości...o na ten przykład Dzień Babci :)) Kurczę, jakie to fajne święto, jak się je obchodzi z pozycji beneficjanta, he,he...



Albo wizyty przyjaciół wytęsknionych.... albo..... no same wiecie, nie ma tak, ze się nic nie dzieje...a to dopiero pierwszy miesiąc nowego roku...
Tak to szczęśliwa, że po dwóch latach "Mojego pobielenia" nie pozostawiłam żadnego miesiąca bez posta (o mały włos), pozdrawiam Was Wszystkich Zewsząd i lecę coś pobielić, bo bez tego żyć się nie da:)))
Śni mi się po nocach pewna madrycka cukierenka, w której każde krzesło było cudnie pobielone i nie znalazłam dwóch takich samych.... bardzo inspirujące wnętrze.






Buziaki i do miłego:)))








niedziela, 22 grudnia 2013

DOBRYCH ŻYCZEŃ CZAS

Witam Wszystkich Zewsząd



Z wnętrza madryckiej choinki, ustawionej na  Plaza de la Puerta del Sol (Brama Słońca), przesyłam Wam..
Najcieplejsze myśli i najserdeczniejsze życzenia świąteczne. Niech się spełniają Wasze wszystkie marzenia, niech Święta będą szczęśliwe i spokojne, przepełnione ciepłem rodzinnym i miłością. Świętujcie radośnie w przekonaniu, że magia nocy wigilijnej nie przeminie wraz z cichnącą kolędą, ale zostanie z Wami aż do następnej Gwiazdki.
 MARRY CHRISTMAS,  FELIZ NAVIDAD.... czy też zwyczajnie, po naszemu WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
ŻYCZY WAM, WSZYSTKIM ZEWSZĄD, WASZA SNOW