sobota, 10 sierpnia 2013

Podumanka o leżeniu.

Witam Wszystkich Zewsząd.


"A tymczasem leżę pod gruszą
A świat obok płynie leniwie
I niczego więcej nie pragnę
Wręcz przeciwnie..."

Wszystko się zgadza i jest jak w piosence Pani Maryli, z wyjątkiem może tej gruszy....

- Jasiek, błagam, posuń się trochę i zabierz to rozgrzane futro z mojej nogi - jęknęłam po raz setny z nadzieją, że te jęki osiągną jakiś skutek
- Sama się posuń, ja nie mam siły.... - jęk Jaśka był jakby bardziej mozolny od mojego i chyba bardziej przekonujący.
- Dżisus! To chociaż ogon przerzuć jakoś...
- No ogon mogę zabrać, ale wtedy mi się łapka zsuwa - poskarżył się właściciel kity i zsuniętej łapy.
- O matko! To co teraz?
- Mamy za małą kanapę - Jasiek podwinął łapę, ale ogon wrócił na moją nogę.
- Albo ja mam za dużego kota - zebrało mi się na ciętą ripostę.
- Było sobie kupić chomika - odpalił Jasiek i przewrócił się na drugi bok. Teraz miałam na nogach i ogon i wszystkie cztery łapy.
- Ja i tak jestem wdzięczna losowi, że ty stonogą nie jesteś...
- Że kim ja nie jestem? - kot łypnął na mnie prawym okiem, bo z łypaniem obydwoma na raz, najwyraźniej miał trudności.
- Nic nic, tak sobie marudzę, gorąco jest...
- No co ty? Gorąco? Ja nie mogę! My tu jakiś piec Martenowski mamy, czy jak to się tam nazywa, a ty, że gorąco! Lepiej sprawdź, na którym biegu jest wentylator, bo może się przełączył. - Jasiek ledwo wysapał całe zdanie, ale do łap i ogona dołożył lewe ucho.
- No idę, idę - zwlokłam się i sięgnęłam do przycisku. - Jest na trzecim, czwartego nie ma, uważaj wracam... - i mówiąc to zaległam z powrotem na swojej części kanapy. Jasiek ani drgnął.

   I tak od trzech dni leżymy pokotem, w towarzystwie robótek, które tez leżą, ale odłogiem, mając zamiast gruszy wentylator, a zamiast trawy za ciasną kanapę...
Czasem nam się zdarzy wstać i wtedy spędzamy słodkie chwile przed otwartą lodówką, dopóki ta nie zacznie ostrzegawczo bulgotać, że jednak lepiej działa, jak jest zamknięta.
Wtedy pozostaje jeszcze łazienka. Ja włażę pod prysznic, a Jasiek siada na brzegu wanny i czeka na kropelki rozpryskujące się radośnie na jego nosie.... No ale ile tak można?
   Tedy wracamy z Jasieczkiem na naszą kanapkę i znowu leżymy, marząc o dalekich wyprawach lodołamaczem w towarzystwie pingwinów ( a właśnie, gdzie się podziały takie fajne lody "Pingwin"?), albo innych białych niedźwiedzi w kierunku bliżej nieokreślonym, ale zdecydowanie na północ....Jasiek chciał nawet poszukać w necie instrukcji budowy igloo...ale na chceniu się skończyło, bo odpalanie laptopa wymagało zbyt wiele zachodu, a nam był tylko jeden zachód  w głowie - słońca i to najlepiej na kilka dni....
I tak sobie leżąc na leżąco, leżymy.
   Takie leżące leżenie ma to do siebie, że im bardziej się leży, tym trudniej leżenia zaniechać. Z czasem też zanikają  odruchy, które w normalnych warunkach leżeniu towarzyszą. W moim przypadku, przestają mi się poruszać palce odwracające strony książki i aczkolwiek jest to czynność zbędna w sytuacji, gdy gałki oczne nieruchomieją na tekście, to jednak przydatna, w momencie, gdy nam rzeczony tekst boleśnie na nos opada.
  Albo taki palec, co to pilotem do telewizora rządzi. Nijak się nie chce uruchomić. Nikt od niego nie wymaga, żeby w taki upał kanały zmieniał, ale żeby wyłączyć tego pudła nie potrafił ?!? Ileż ja się musiałam namęczyć, żeby w środku nocy pozbyć się w końcu widoku sapiąco - jęczących panienek na golasa w towarzystwie, wydających podobne dźwięki, gołych panów. No przecież każdy się męczy w tym upale, a ci z ekranu, bidulki porozbierali się, ale  miejsca dla siebie na kanapie to wcale nie mieli. Ciasnota straszna. To dopiero tragedia w taki upał!  Jasiek to się zmobilizował i tyłem odwrócił, żeby na te męczarnie nie patrzeć. A ja? Ostatkiem sił w końcu ten palec uruchomiłam, żeby sobie spokojnie i bez dodatkowych stresów, poleżeć. Ufff!
  A dziś?
- Jasiu, przymknij okno, bo mi chłodem wieje i deszcz zacina - poprosiłam uprzejmie kota, przekonana, że wciąż leży obok.
- Co mówiłaś? - Jasiek przebiegł przez pokój z prędkością światła.
- Żebyś okno zamknął, bo mi zimno tak leżeć - powtórzyłam nie mniej uprzejmie.
- No to wstań i zamknij - powiedziało coś, co chyba było moim kotem, ale nie zdążyłam się przyjrzeć, bo pognało dalej.
- Co mam zrobić??? Wstać??? Znaczy się przestać leżeć??? O matko! Ale jak to się robi? Jasieeeeeeeeeeeek!

Postawiona przez Jaśka do pionu, pozdrawiam Was serdecznie, nadmieniając, że upały to ja niekoniecznie, ale jesień, zima, wiosna to tak, to bardzo i oczywiście jestem za, a lato to może w...Norwegii?
 Wasza, jakby nie było, jednak..SNOW
P.S. Idę leżeć......nie , no spokojnie, spać idę, późno już. Czy ja wyglądam na konia? Na stojąco nie umiem:))
Dobrej nocy:))

czwartek, 1 sierpnia 2013

No i po zabawie, czyli aneks do "Pomysłu Jaśka"

Witam Wszystkich Zewsząd


Kochane

Nie muszę Wam mówić, jaką awanturę zrobił mi Jasiek, kiedy się okazało, że konkursowej zabawki z nr 5 nikt nie może znaleźć, bo jej na blogu zwyczajnie nie ma....buuuuuuuuuuu
Przeszukałam całego bloga i na dodatek bloga ofiarodawczyni i nic nie znalazłszy, doszłam do wniosku, ze pora umierać. Może bym i tak zrobiła, ale Jasiek siedzi mi na głowie i wrzeszczy, żebym natychmiast wszystko wyjaśniła.Uhhh
No to wyjaśniam. Zdjęcie wcięło i nie zanosi się, że się znajdzie. Jedynie Agneska mogła tu pomóc, bo to od niej prezent (śliczny ptaszorek na sznureczku). No cóż, trzeba grać uczciwie. Przepraszam z całego serca.
W tej sytuacji nr 5 wypada z gry, a nagrodę zdobywa Ania z  bloga Mój Dom Moja Przystań, która nie tyle jako pierwsza, ale jako jedyna poprawnie wypisała nicki i nazwy wszystkich blogów, skąd pochodziły zabawki Jasia.
Aniu, gratuluję Ci serdecznie, a niespodziankę wyślę, jak mi tylko napiszesz, dokąd ją słać:))))
Dziewczynom, które podjęły wyzwanie bardzo dziękuję, (zwłaszcza za zabawne komentarze), były tuż tuż ... :))
A miało być tak pięknie..... ehhh

Myślę sobie, ze jeśli jednak uśmiechałyście się choć przez chwilę do pewnego pomysłowego kota i niekoniecznie myślącej jego pani, to warto było:))))

Buziaki przepraszające dla Wszystkich Zewsząd :))))))))))

P.S. Tych, którzy nie wiedzą, o co chodzi, a  wiedzieć by zapragnęli, odsyłam do poprzedniego posta:)))

Pomysł Jaśka :))

Witam Wszystkich Zewsząd


A wszystko przez Chenię :))))

Potajemnie i skrycie oraz znienacka i podstępnie obdarowała mnie ta "okropna" Chenia skarbami cudnymi w postaci : prześlicznej, bieluchnej karteczki, genialnie wyhaftowanych (na lnie!!!!) woreczków z inicjałem i....uwaga, uwaga...buteleczki z eliksirem naszych marzeń, czyli ....Citra Solv!!!!! Z długotrwałego szoku wyprowadził mnie dopiero Jasiek, któremu dostała się rewelacyjna szydełkowa mysz! No czyż ta Chenia nie jest "okropna" i kochana?! Cheniutku, niespodzianka była niesamowita! Dziękuję Ci bardzo, bardzo!!!



A potem to już straciłam kontrolę, bo...

- O Matko! Jasiek, co ty wyprawiasz?!?! - spojrzałam z przerażeniem na mojego kota, który trzymał w łapkach prezent i zaśmiewał się do rozpuku, co w kocim wydaniu budziło co najmniej grozę, nie mówiąc już o przemożnej chęci natychmiastowego wezwania kociego psychiatry.
- A ha ha, he,he... - rechotało bez opanowania kocisko, więc szybko sprawdziłam , czy butelka z bezcennym preparatem jest zamknięta, bo innego wytłumaczenia tego zachowania, nijak znaleźć nie mogłam. Nic, tylko się kocio napił Citra Solv i oszalał!- O matko! Jasieeeeeeeeeek!
- No co? - Kot w jednej chwili spoważniał. - O co chodzi? Ucieszyć się nie wolno?
- Wolno, ale ty mnie, kurczę, nie strasz - odetchnęłam, bo buteleczka była jednak szczelnie zamknięta - Odbiło ci, czy jak?
- Nic mi nie odbiło, przecież ja mysz dostałem, a nie piłkę - rezolutnie odparował Jasiek - na pomysł wpadłem i tyle.
- Ty i te twoje pomysły, zawału można dostać - próbowałam mówić w miarę spokojnie, odkładając ciśnieniomierz, którym stan swego zdrowia po tych atrakcjach, sprawdzić zamierzałam. - Jaki znowu pomysł?
- Fantastyczny!
- Taaa, zapewne - mruknęłam niepewnie, bo Jasiek biegał po całym domu i znosił na stół wszystkie swoje zabawki.
- Ogłoszę konkurs z nagrodą! - obwieścił zasapany, taszcząc ostatnią maskotkę.
- Słucham?!? - Określenie "zdębiałam" pasowało mi tu najlepiej.
- No taką zgaduj zgadulę, czyja mysz jest od kogo, a ty wymyślisz nagrodę, Fajnie wykombinowałem?
O matko! Tyle kotów było w schronisku, że też akurat musiałam ulec niebieskim oczętom tego pomyleńca! Co mnie podkusiło? Jakiś urok rzucił, czy co? Nie inaczej, tylko urok, albo może i klątwę  jaką...
- No i co ja mam z tobą zrobić? - zapytałam, odrzucając myśl o duszeniu albo ewentualnym podtopieniu sierściucha.
- Ze mną? Ze mną nic, z myszami coś zrób. - niebieskie oczy przepełniała niewinność w tak czystej postaci, że zaniechawszy morderczych zamiarów, wywiesiłam białą flagę.
- Ehh, rozumiem, że mam je ponumerować?
- No właśnie, właśnie i zdjęcia zrób, a kto pierwszy zgadnie, ten wygra - zaaferowany Jasiek układał na stole swoją kolekcję, więc nie pozostało mi nic innego, tylko sięgnąć po aparat...
- A regulamin?- przypomniałam kotu, pstrykajac kolejną fotkę.
- Jaki regulamin? - Jasiek znieruchomiał na chwilę, po czym machnął ogonem. - Wiadomo. - Oświadczył.  - Przede wszystkim nie wolno podpowiadać i przyznawać się do swoich podarunków. A kto pierwszy poda prawidłowo wszystkie nazwy blogów i imiona ofiarodawców ten wygrywa i już. 
- Ale mi regulamin - powątpiewałam - to trzeba jakoś w punktach i czytelnie - pouczyłam przemądrzałego organizatora zabawy.
- No to się napisze - bezczelnie zawyrokował Jasiek i wyrównał wystającą z szeregu myszkę.
- Uhmm , to znaczy ja napiszę - przewidująco stwierdziłam fakt - a ty się będziesz dobrze bawił...
- A ty nie?
No i to pytanie załatwiło mnie na cacy. Matko! Przecież to świetna zabawa i pomysł przedni, to o co się właściwie wściekam? Że nie mój?!
- Tak jest, Panie Janie ! - Niemal zasalutowałam kotu, porzucając wszelkie dywagacje nad wyższością Jaśkowego rozumu nad moim własnym. - Nie ma sprawy, bawimy się!

JAŚKOWA ZGADUJ ZGADULA



Regulamin:))

Wszystkie zabawki dostał Jaś od Was.
Każda jest opisana wraz z fotką na moim blogu. (szukanie to bułka z masłem, od czego są etykiety:)) )
Wystarczy w komentarzu do odpowiedniego numerka dopisać nick ofiarodawcy i nazwę jego bloga.
Jako przykład niech posłuży mysz z dzisiejszego postu :
nr 6 - Chenia "Uroczy detal"
 Do odgadnięcia pozostało jeszcze 5 upominków :))
Nie wolno w dodatkowych komentarzach ujawniać swoich własnych podarunków,czyli podpowiadać:))
 Nagrodę niespodziankę otrzyma pierwsza osoba, która poda wszystkie dobre odpowiedzi.
Zabawa kończy się, gdy padnie prawidłowa odpowiedź, a jak nie padnie do 10 sierpnia, nagrodę bierze Jasiek:)))
 W konkursie mogą brać udział wszyscy (ofiarodawcy takoż).
 Anonimowych proszę o podpis i maila.
Poniżej lista ponumerowanych podarunków (dla utrudnienia kolejność przypadkowa :)))).





















Fajnej zabawy życzy pomysłodawca i organizator konkursu




Powodzenia w zgadywaniu życzy sponsor nagrody, czyli
Wasza Snow:)))

Buziaki!