wtorek, 17 stycznia 2012

Zakupy, czyli "koń, jaki jest, każdy widzi"



Witam Wszystkich Zewsząd


Coś jest na rzeczy z tym koniem. Jeszcze pamiętam ból w łydkach po treningach w klubie jeździeckim, choć lat minęło, oj minęło sporo, a zapachu końskiego potu i stajni nie zapomina się nigdy. Nie uwolniłam się też od piosenki Marka Grechuty "Serce", gdzie cukrowy konik skacze na złotą drogę. Skąd mogłam wiedzieć, że przyjdzie opętanie na koniki na biegunach (nie żeby od razu ten od Urszuli, czy kogoś tam), ale takie stare, takie drewniane, takie z ogonami i grzywami ze sznurka i z wymalowanym siodłem albo te na drewnianej deseczce z kółkami na gwoździkach i powrozkiem do ciągnięcia przez dziecko. Taki konik pod choinką to było coś! 
Nie ma już takich zabawek, a te, które przetrwały są zapewne z pietyzmem traktowane przez miłośników staroci.
Na szczęście rynek trzyma rękę na pulsie i znaleźli się tacy, którzy produkując przedmioty stylizowane na stare, nie zapomnieli o beznadziejnie sentymentalnych miłośnikach koników.
Pod kolor konika pomalowałam domeczek
Mam więc swoje dwa koniki drewniane i jeszcze takiego blaszanego w kropki (ktoś się naczytał opowieści o Pippi), a na dokładkę dokupiłam sobie misia. 
Zdecydowanie świat z konikami jest fajniejszy. Pozdrawiam.


P.S. Kiedy mój syn miał kilka latek, dostał pluszowego konia na biegunach ... i bujał się na nim z instrukcją obsługi!

Cezary Pazura pewnie by zapytał: " A gdzie ma się bujać? W bok?!".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję Wszystkim Zewsząd za każde słowo :))