środa, 20 marca 2013

Jeden post - jedno jajo, no może dwa...

Witam Wszystkich Zewsząd.



Że co? Że zima? Że śnieg pada i bociany mają problemy z nawigacją, że natura sobie jaja robi?
No na to wygląda, uhhh!!!
Ale żeby aż taaaaaaaaaaak????
Z naturą się kłócić nie zamierzam, a tym bardziej w robieniu jaj z nią konkurować, a prawda jest taka, że wbrew własnej naturze nic zrobić się nie da.
Dremel, owszem, nabyłam, gęsie wydmuszki, a jakże, mam, po instruktaż do samej stolicy pojechałam....  wszystko się zgadzało, więc do produkcji ażurowych pisanek, raźnie przystąpiłam i......
O matko!!!!
Zgrzypiało, piszczało jak u dentysty, śmieciło okropnie, ale to wszystko nic w porównaniu z zapachem, który tym zabiegom towarzyszył. Wydmuszka, jak wiadomo, organiczna jest i piłowana, zapach swój mieć musi. Ale ja go nie mogę znieść!!!!!!
I tu pretensje do natury mam uzasadnione, bo nie dosyć, ze mnie słusznym nosem obdarzyła, to jeszcze tak bardzo nadwrażliwym powonieniem, że pewnej gamy zapachów tolerować nie jestem w stanie. Piłowane wydmuszki,  palone kości przypominające, do gamy tej należą i niech mnie gęś kopnie, jeśli pierwszego miejsca tu nie zajmują.
Co było robić?
W czterech ( w tym jedna pokruszona w drobny mak) , niezdarne odwierty poczyniwszy, odłożyłam narzędzie  (fajne i wielce użyteczne) i wyperfumowana od stóp do głów, żeby o fatalnym zapachu czym prędzej zapomnieć, siadłam do haftowania z ulgą ogromną.
Dziurawe jaja schną, pokryte jakimiś esami floresami i dają świadectwo mojej całkowitej niemożności w ich dalszym tworzeniu. Może je nawet pokażę światu, choć nie warte tego wcale.
Porażka na całej linii!
No to maksymę starą, o oddaniu tego, co cesarskie cesarzowi... sobie przypomniawszy, bardzo ciepło o Mamonku i jej ażurowych cudach, pomyślałam i z wyrokami natury pogodzona, do swoich starych pisanek się uśmiechnęłam:))
Niech tam sobie natura swoje jaja robi, a ja zrobię swoje, prawda Jasiu?
No i to by było na tyle w dniu dzisiejszym:)))
Post dedykuję Kochanej Asi - Mamonkowi z Ozdobnika, TUTAJ , która dokładnie wie, o czym mówię i u której zrozumienia szukając, mam pewność, że je znajdę:))))
Na pociechę ozdobiłam sobie  wielkie jaja biskwitowe, żeby sobie natura nie myślała, że całkiem poległam!



Idę sobie, a Wam , Wszystkim Zewsząd buziaki przesyłam:)))
P.S. Blogger też mi się ostatnio wynaturzył i pozwala co piąty komentarz umieszczać, ehhh to przez tę zimę ....






55 komentarzy:

  1. Ja nawet nie wyobrażam sobie pracy związanej z wycinaniem ażurowych otworów na kruchym jajku. Za to jajka, które pokazujesz tutaj są śliczne:)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne jajeczka , urocze króliczki

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie powiem - w temacie jaj pokazałaś, że jesteś prawdziwą profesjonalistką ;) A tak poważnie - to mnie się bardzo podobają - są proste ale z klimatem a takie uwielbiam. Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam Marta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj, niestety śmierdzi. Ja zakładałam maseczkę, trochę pomagało. Jajeczka zrobiłaś cudowne, zajączek jest uroczy.Cieplutko pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. No ale hafciki to Ci kochana wychodzą .... CUDNE !
    Króliczki na jajeczku słodkie , no i jeszcze do tego różowe ! Śliczne :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja działałam bez maski, zapyliłam sie całkiem!
    Świetne jaja- nie te co wiosna z nami robi-TWOJE!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. upssss..ja takowych zapachów toze nie znoszę:((((( a mi blogger postanowił tylko kilka zdjec pokazywac w poscie..a co tam...

    OdpowiedzUsuń
  8. ....też wierciłam, zapach koszmarny, odgłos jak u dentysty, pył...ledwo wywierciłam w dwóch otwory na tasiemki. Na wzory już sie nie porwałam! Dwie popękały.
    Podziwiam dziewczyny, które te misterne jak koronki wzorki wycinają! Jaj biskwitowe urokliwe, mnie te haftowane zajączki wpadły w oko :)A jak jasiek te odgłosy znosi? biedak jeszcze sie znerwicuje :)
    pozdrawiam
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  9. Cóż , też mam dobrze wyczulony nos na zapachy...
    A te jajeczka na zdjęciach są śliczne
    i rób właśnie takie :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. ALE JAJA!!!!! cudne:)
    buziaki;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak jaja wychodzą Ci doskonałe :D
    Buziaki
    K.

    OdpowiedzUsuń
  12. No to ja nawet nie będę próbować tych dentystycznych zabiegów na jajach. Twoje "królicze" pisanki-haftowanki bardzo mi się podobają :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kobieto Droga! Ja Cię chyba ozłocę. :) Dobrze, ze o tych zapachach napisałaś - już wiem, za co nie powinnam się zabierać (z racji równie wrażliwego powonienia). :) Jajo z królikami theBest! :) Uściski serdeczne dla Ciebie i głaskodrapki dla Jaśka przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękne pisanki :) Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  15. króliczki urocze :) uspokojona w wiadomej sprawie przesyłam całusy :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Snow, pal to sześć wycinanie dziur, nie każdy musi, a jak patrzę na to Twoje jajeczko to sobie myślę że może i dobrze, ja bym takiego śliczniastego nie zrobiła, w końcu Ty haftujesz, ja dziury wycinam, dziewczyny jeszcze inaczej sobie radzą bawiąc się papierami. Pewnie szlak by mnie trafił jakbym miała tak haftować i na szydełku dziergać. Buziaki Ci serdeczne posyłam niezwykle szczęśliwa że bloger łaskawie mnie wpuścił i pozwolił pozostawić komentarz, bo jak Ci wiadomo walczę z nim od rana.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jajka boskie! Wpadłam na Twojego bloga z linka u Kajki i już wiem, że będę zaglądać częściej :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie www.domoweklimaty.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie każdy musi wycinać dziury w jajach, Twoje króliczki są cudne. Tak więc niech żyje różnorodność tworzenia, im więcej pomysłów tym lepiej, jest co oglądać! Ach marzy mi się taka galeria, każda wkleja swoje najładniejsze jajo, nie dla rankingu, które najpiękniejsze, ale żeby radowały oczy i serca.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ha ha ... Snow zembistą :D
    Kochana, nie znęcaj się już nad wydmuszkami, wszak te króliczki niebywale urodziwe są i tylko towarzystwa im brak :D choć znając Ciebie, pewnie już tam biega niezłe stadko :D
    Ściskam i drapię za uszkiem (Jaśka drapię rzecz jasna)

    OdpowiedzUsuń
  20. Och, jak mi się Twoje jaja podobają!!!
    Pozdrowienia wiosenne:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jajeczka ładne, a z zapachem wierconej skorupki mam podobnie - widocznie nie wszystko muszę robić :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Śliczne jajo! zajaczki urocze, wydmuszki Mamonce zostawimy, wszak urokliwe są ...i może nie pachna tak fatalnie przy obróbce :-))) pozdrawiam serdecznie Magda

    OdpowiedzUsuń
  23. mnie sięTwoje jajka bardzo podobają! zajaczki są przeurocze :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudownie mi się czyta Twoje posty :D Jajeczka są piękne! Te różowiutkie króliczki - mmmm, do zjedzenia!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  25. Jajo przepięknej urody, a króliczki sama słodycz :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  26. Snow piękne to jajo, haftujesz idealnie !!!
    Co to Twoich eksperymentów, może tak klips by pomógł ...;))
    Miłego dnia :**

    OdpowiedzUsuń
  27. Piekne sa te Twoje jaja :) i kitajce słodkie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Bardzo fajne jaja poczyniłaś :)
    Już niedługo wiosna się rozpocznie całą mocą, to kwestia dni :))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  29. No jajka sa fajniutkie :))))

    OdpowiedzUsuń
  30. One są wspaniałe!!! szczególnie to szydełkowo-haftowane...cudo!!!
    Słoneczka zyczę;)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  31. Kochana Twojego posta od A do Z przeczytałam(jakże się uśmiałam)-przygoda z dremelem i u mnie takowa była:)ja zapachu tego po prostu znieść nie mogłam,męża do tego zatrudniłam,biedak przy otwartym oknie siedział,ja tylko nos zatykałam,odświerzaczem ciągle mu pryskałam...a co zapach nie chciał znikać, to nie znikał...ja się poddałam no i mój mężunio też nie wytrzymał...
    Haftowana pisaneczka jest po prostu CUDNA!
    Łączę serdeczności
    tworczypoczatek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  32. a mi dremelem się dobrze pracuje, a choć węch mam też niezgorszy to jakoś aż takiego smrodu nie czułam... ciekawe. niemniej jednak pisaneczki piękne sobie zrobiłaś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie był smród na cały dom, wystarczy, ze ja go czułam, a zapach specyficzny jest:))))

      Usuń
  33. Coś z tym blogerem jest, mnie przestały przychodzić powiadomienia o wpisach na maila. Masz rację niektóre zapachy są nie do zdzierżenia. Ja przez lata nie znosiłam zapachu kwitnącego dzikiego bzu.

    OdpowiedzUsuń
  34. Haha! Ależ się uśmiałam, choć zapachu tego nie znam, mam również bardzo wyczulony nos i jak coś mi nie pasuje to mam odruch, wiadomo jaki :D
    A jajko haftowane to mnie tak zauroczyło... no przepiękne jest! I jak pięknie szydełkiem obrobione! Wielką ochotę mam na takie, ale czasu coraz mniej niestety :)
    Przepiękne :))))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  35. Hafcik i koroneczka urocze. Jajo bardzo oryginalnie ozdobione, podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  37. Mają niektórzy rację:) Pal to sześć wycinanie dziurek:)))))Potrafisz tyle innych cudownych rzeczy.Pozostaw to Mistrzom w tym temacie:)
    I niech Cię gęsi nie kopią, a Twoja pisanka jest przeurocza.
    Pozdrawiam bardzo cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  38. Nie rób sobie jaj, tylko pokazuj resztę :) Ja mam jaj od Mamonka i nie muszę się już wysilać w tym temacie ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. No popatrz,nie pomyślałabym, że smierdzą takie palone jaja,no ale można się było domyśleć, toż to natura...A jakoś w tym roku nie mam parcia na zdobienie jaj...

    OdpowiedzUsuń
  40. Snow jakie te Twoje zajączki mają słodziutkie mordki:) Buzia mi się do nich uśmiecha, niczym małemu dziecku. A może gdyby te jaja do piłowania w jakimś roztworze najpierw zamoczyć? Tak myślę, w jakimś olejku może? Ale to znowu będą tłuste...
    Całuję.

    OdpowiedzUsuń
  41. Cudowne są! A nadmiernie wrażliwe powonienie bardzo dobrze rozumiem, też tak mam........Nawet mój M. mawia, że powinnam pracować w policji (oczywiście jako pies:).
    Ale jak już nasmrodziłaś i namęczyłaś się, to koniecznie pokaż efekty! Buziaki serdeczne i uściski!

    OdpowiedzUsuń
  42. Nie każdemu jest dane robić wierconki. Każdy ozdabia na Wielkanoc jajka tak jak lubi i umie. Każde pisanki są jedyne w swoim rodzaju i piękne. Takiej wersji się trzymajmy :)

    OdpowiedzUsuń
  43. A mnie się podoba białe jajo - jest takie godne, nieskalane, szacun budzi.... O smrodku jajecznym nie pomyślałam i widzę, że dobrze się stało, że nie chciało mi się wydmuchiwać jajek z jajek.

    OdpowiedzUsuń
  44. Piękny hafcik poczyniłaś :)Urocza jest ta parka:)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  45. Piękne ! Haftowane króliczki rewelacyjne :)

    OdpowiedzUsuń
  46. No i piękne jaja wyszły..... :) A ja tam w swoich zbiorach jedno jajo ale za to jakie i przywiązana jestem do niego okrutnie ... :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Witam!
    Od dawna czytam Twojego (Pani – jeśli wolisz) bloga, zresztą z przyjemnością i świetnie się bawiąc. Nie komentuję, bo co tu można dodać jako 53:). Już wcześniej wszystko zostało powiedziane i „zachwycone”:). Dziś udało mi się zrobić wyjątek, bo chciałabym skomentować kwestię zapachu przy wierceniu jaj. Wiercę już od 3 lat. Do takich śliczności, jak robią niektóre Panie jest mi daleko, ale zapach mogę skomentować. Moim zdaniem cały problem w wiertłach, których się używa. Do wiercenia należy kupić wiertła diamentowe - nie ma ich w zestawie nabywanym z dremlem, dartem, czy inną maszynką do tych odwiertów:). Jeśli użyje się zwykłych wierteł lub robi się to na za wysokich obrotach to faktycznie zapach jest nie do zniesienia, ale można go prawie zupełnie wyeliminować za ok. 18 zł., czyli cenę dobrych wierteł.
    Pozdrawiam serdecznie, Hanna Piasecka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Haniu. Zmieniłam wiertło i było dużo lepiej:)) bardzo Ci dziękuję za tak ważny i przydatny komentarz:))

      Usuń
    2. Cieszę się, że mogłam pomóc tak sympatycznej osobie.
      Pozdrawiam i życzę ślicznych odwiertów, a widzę (następny post), że wychodzi Ci naprawdę fajnie. Hania

      Usuń

Dziękuję Wszystkim Zewsząd za każde słowo :))