Sugar zadumał się nad kurzymi jajami, rozważając całkiem na serio proces ewentualnego wysiadywania, bo samo nic mu się wykluć nijak nie chciało....
....za to wykluł się w mojej głowie mocno przechodzony pomysł zrobienia czegoś, co na niektórych blogach zazdrośnie podpatrywałam, ale zabrać się nie było jak i kiedy.
Skoro okulistka zabroniła prac na działce i sprzątania, bo schylanie się to ostatnia rzecz, którą mi wolno robić, usiadłam przy stole w pozycji pionowej (nie mówiła, że nie wolno), zaparłam się i.....zrobiłam:))))
O paterach i kloszach rzecz będzie:)))
W myśl zasady, że pater nigdy za wiele, kombinowałam, jak też zrobić sobie sama, zamiast kupować kolejną za niemałe pieniądze (uhh).
Tak długo snułam się po domu zaglądając tu i ówdzie, aż znalazłam potrzebne przedmioty. Stara taca i rozchybotany świecznik. Nooooo, więcej nie trzeba!
Dobry wkrętak, odpowiednia śrubka, podkładka i gotowe:)) Taką paterę zrobiłam dość dawno, ale się rozsypała, więc działałam od nowa (wszystko w zalecanym pionie:)) ).
"Wyginam śmiało ciało, wyginam śmiało......" nucę sobie, pamiętając o tym pionie i zacieram ręce, bo przypomniało mi się, że jakąś starą dziwną siatkę przytargałam do domu parę tygodni temu. O matko!!!
Będą druciane klosze!!!
I to jest właśnie to, co mi się wykluło w dniu dzisiejszym, bez zbędnego wysiadywania (Sugar, kocie, odpuść sobie te jaja), no i po bożemu, według lekarskich zaleceń:)))
To pokazuję:))))
![]() |
Nóżka od świecznika i stara, pogięta taca :))) |
![]() |
Na uchwyt przydało się kółko od starej lampy:)) |
![]() |
Wersja z ptaszkami od Baloski (mają magnesiki) :))) |
![]() |
Wersja świąteczna? |
Tak mi się spodobał klosz na białej desce, że dorobiłam drugi z białym uchwytem :))))
Nie miałam małej doniczki......ale będzie:))))
Te klosze udało mi się zrobić dzięki instrukcji zamieszczonej przez Anię na blogu Mój dom- moja przystań, polecam:))) TUTAJ
Po zakończeniu prac, nie wiedzieć czemu, przypomniał mi się tytuł tekstu Tadeusza Różewicza "Stara kobieta wysiaduje".....phii :)))
Kochane! Raduje mnie fakt, że moja krwisto-biała kuchnia znalazła jednak u Was słowa uznania:))). Nadmieniam, że w jej drugiej części ściany są jasno-szare i skojarzeń morderczych dużo mniej:)))
Dziękuję Wam za fajne komentarze, a nowych obserwatorów serdecznie witam:)))